Kapela
Niedziela, 29 maja 2011 | dodano:29.05.2011
Km: | 111.00 | Km teren: | 40.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Spośród naszych dotychczasowych niedzielnych wypadów w tym roku, dzisiejsza trasa była jedną z najciekawszych, najcięższych i najmniej zaplanowanych.
Jeszcze wczoraj wieczorem nie wiedzieliśmy gdzie będziemy jechać, trochę z braku pomysłów zaproponowałem kolejny zamek, ale ponieważ odległość była już spora, nie do końca uśmiechało mi się spędzenie całego dnia na szosie. Łukasz zaproponował Kapelę i zjazd terenem (przynajmniej tyle z tego zrozumiałem), który kilka lat temu zaliczył z większą grupą, niestety nie do końca pamiętał trasę (dostał wtedy zacny wycisk :P ).
Z braku odpowiedniej mapy, mając w pamięci jak bardzo przydatna okazała się na poprzednich wypadach po kiepsko oznaczonych szlakach, miałem pewne obawy, ale ostatecznie uznałem że najwyżej wyjedziemy gdzieś na szosie i wrócimy sobie spokojnie do Legnicy.
Z Legnicy pojechaliśmy do Złotoryi, następnie zamiast "standardowo" przez Świerzawę na Kapelę (Łysa Góra), skręciliśmy na Lubiechowo. Po raz pierwszy robiłem podjazd tamtędy. Nie jest tak długi jak ten od strony Świerzawy, ale za to dużo bardziej stromy. Mi to pasuje i chętnie podjadę tamtędy jeszcze nie raz. Wyjeżdża się 3 zakręty przed szczytem Kapeli.
Niewiele za szycztem Kapeli, w lewo skręca niebieski szlak i od razu zaczyna się teren. Początkowo prowadzi przez łąki i lasy, zapewniając rewelacyjne widoki na Jelenią Górę, Góry i Pogórze Kaczawskie, oraz Karkonosze.
widok ze szlaku
widok ze szlaku
widok ze szlaku
widok ze szlaku
Szlak na tym odcinku jest dobrze oznaczony, a drogi na tyle szerokie i dobrze ubite, że jedzie się bardzo przyjemnie, raz pod górkę, a raz z górki i tak w kółko :) .
Dalej skręcamy na żółty szlak, aby długim i szybkim kamienistym zjadem dojechać do Wojcieszowa. Kontunuujemy jazdę żółtym szlakiem, wkrótce spotykamy rowerzystę który jedzie w podobnym kierunku. Co ciekawe był lekko zdziwiony że jesteśmy z Legnicy i jeszcze się później dopytywał czy aby na pewno nie przyjechaliśmy samochodem ;) . Ponieważ zna te tereny i wie którędy mamy jechać (choć jak się okazało szlak jest nadal dobrze oznaczony), zaproponował wspólną jazdę i w ten sposób pokonujemy kolejne kilometry, w tym ostry leśny podjazd, na którym lekko zostajemy z tyłu, ale wkońcu to już nasz trzeci taki podjazd dzisiejszego dnia.
W Radzimowicach skręcamy w lewo na niebieski szlak, mijamy szyb starej kopalni Uranu i dalej już po coraz gorszej leśnej ścieżce, a następnie zarośniętym trawą zjazdem przez łąkę, dojeżdżamy do Lipy.
stara kopania uranu
Już gdy mamy skręcać z Lipy ponownie w teren, okazuje się że spotkany rowerzysta złapał kapcia. Ponieważ i tak miał tu zawrócić, żegna się z nami i dalej jedziemy już sami w kierunku Wąwozu Myśliborskiego.
Ogólnie nieciekawie, szlak mocno zarośnięty, sporo prowadzenia roweru po kamieniach i tak aż do "ruskiego mostu", gdzie zaczyna się już lepsza leśna droga.
Łukasz "oznacza" miejsce w którym zaliczył glebę i zarysował Gianta (wypad na ruiny zamku w Lipie)
oto i owa rysa...
Dojeżdżamy do Myślinowa i jedziemy do Myśliborza, gdzie zatrzymujemy się na puszkę pepsi. Gdy mam już jechać, okazuje się że nie mam powietrza w tylnej oponie. Dziurka okazała się bardzo mała i to od bocznej strony, stąd moje przypuszczenia że przebiłem dętkę tam gdzie spotkany rowerzysta, czyli na tym trawiastym zjeździe.
Spokojnie przez Męcinkę wracamy do Legnicy :).
Ps. Nie podejmuję się zrobienia mapki, bo zupełnie nie wiem jak ją przez lasy poprowadzić. Oj przydałby się gps data logger, tylko też nie wiem jak radzą sobie w lasach.
Ps2. Nie miałem ze sobą aparatu, także zdjęcia z Łukasza telefonu.
Jeszcze wczoraj wieczorem nie wiedzieliśmy gdzie będziemy jechać, trochę z braku pomysłów zaproponowałem kolejny zamek, ale ponieważ odległość była już spora, nie do końca uśmiechało mi się spędzenie całego dnia na szosie. Łukasz zaproponował Kapelę i zjazd terenem (przynajmniej tyle z tego zrozumiałem), który kilka lat temu zaliczył z większą grupą, niestety nie do końca pamiętał trasę (dostał wtedy zacny wycisk :P ).
Z braku odpowiedniej mapy, mając w pamięci jak bardzo przydatna okazała się na poprzednich wypadach po kiepsko oznaczonych szlakach, miałem pewne obawy, ale ostatecznie uznałem że najwyżej wyjedziemy gdzieś na szosie i wrócimy sobie spokojnie do Legnicy.
Z Legnicy pojechaliśmy do Złotoryi, następnie zamiast "standardowo" przez Świerzawę na Kapelę (Łysa Góra), skręciliśmy na Lubiechowo. Po raz pierwszy robiłem podjazd tamtędy. Nie jest tak długi jak ten od strony Świerzawy, ale za to dużo bardziej stromy. Mi to pasuje i chętnie podjadę tamtędy jeszcze nie raz. Wyjeżdża się 3 zakręty przed szczytem Kapeli.
Niewiele za szycztem Kapeli, w lewo skręca niebieski szlak i od razu zaczyna się teren. Początkowo prowadzi przez łąki i lasy, zapewniając rewelacyjne widoki na Jelenią Górę, Góry i Pogórze Kaczawskie, oraz Karkonosze.
widok ze szlaku
widok ze szlaku
widok ze szlaku
widok ze szlaku
Szlak na tym odcinku jest dobrze oznaczony, a drogi na tyle szerokie i dobrze ubite, że jedzie się bardzo przyjemnie, raz pod górkę, a raz z górki i tak w kółko :) .
Dalej skręcamy na żółty szlak, aby długim i szybkim kamienistym zjadem dojechać do Wojcieszowa. Kontunuujemy jazdę żółtym szlakiem, wkrótce spotykamy rowerzystę który jedzie w podobnym kierunku. Co ciekawe był lekko zdziwiony że jesteśmy z Legnicy i jeszcze się później dopytywał czy aby na pewno nie przyjechaliśmy samochodem ;) . Ponieważ zna te tereny i wie którędy mamy jechać (choć jak się okazało szlak jest nadal dobrze oznaczony), zaproponował wspólną jazdę i w ten sposób pokonujemy kolejne kilometry, w tym ostry leśny podjazd, na którym lekko zostajemy z tyłu, ale wkońcu to już nasz trzeci taki podjazd dzisiejszego dnia.
W Radzimowicach skręcamy w lewo na niebieski szlak, mijamy szyb starej kopalni Uranu i dalej już po coraz gorszej leśnej ścieżce, a następnie zarośniętym trawą zjazdem przez łąkę, dojeżdżamy do Lipy.
stara kopania uranu
Już gdy mamy skręcać z Lipy ponownie w teren, okazuje się że spotkany rowerzysta złapał kapcia. Ponieważ i tak miał tu zawrócić, żegna się z nami i dalej jedziemy już sami w kierunku Wąwozu Myśliborskiego.
Ogólnie nieciekawie, szlak mocno zarośnięty, sporo prowadzenia roweru po kamieniach i tak aż do "ruskiego mostu", gdzie zaczyna się już lepsza leśna droga.
Łukasz "oznacza" miejsce w którym zaliczył glebę i zarysował Gianta (wypad na ruiny zamku w Lipie)
oto i owa rysa...
Dojeżdżamy do Myślinowa i jedziemy do Myśliborza, gdzie zatrzymujemy się na puszkę pepsi. Gdy mam już jechać, okazuje się że nie mam powietrza w tylnej oponie. Dziurka okazała się bardzo mała i to od bocznej strony, stąd moje przypuszczenia że przebiłem dętkę tam gdzie spotkany rowerzysta, czyli na tym trawiastym zjeździe.
Spokojnie przez Męcinkę wracamy do Legnicy :).
Ps. Nie podejmuję się zrobienia mapki, bo zupełnie nie wiem jak ją przez lasy poprowadzić. Oj przydałby się gps data logger, tylko też nie wiem jak radzą sobie w lasach.
Ps2. Nie miałem ze sobą aparatu, także zdjęcia z Łukasza telefonu.