informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jarekkar.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:935.13 km (w terenie 123.00 km; 13.15%)
Czas w ruchu:30:35
Średnia prędkość:22.05 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:77.93 km i 4h 22m
Więcej statystyk

W teren...

Czwartek, 30 sierpnia 2012 | dodano:04.09.2012
Km:68.90Km teren:31.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Trzeci dzień z rzędu na rowerze... Na skrzyżowaniu czekam parę minut na Bożenę i jedziemy pośmigać gdzieś w terenie.

Trudno planować trasy tak, żeby pokazać jakiś nowy kawałek w terenie, jak już wszystkie szlaki w okolicy są zjeżdżone...
Pozostaje jednak jedno rozwiązanie - wjechać w jakąś ścieżkę leśną której się nie zna i starać się dotrzeć tam, gdzie się chce...
I na takie rozwiązanie decyduję się tym razem.

Dojeżdżamy do Męcinki, a następnie szutrami do Chełmca. Dalej jedziemy wzdłuż lasu (w okolicach Jerzykowa), aż w końcu wjeżdżamy w las.
Planuję wyjechać w okolicy skrzyżowania nieopodal Czartowskiej Skały.
Na początku jedziemy drogą leśną, która szybko się jednak kończy... Dalej już tylko na czuja wybieram kierunek jazdy. Pomimo że miejscami ścieżka jest niemal niewidoczna, to i tak fajnie się jedzie. Ładna trawka, strumyki, a w dodatku cały czas do góry. Oczywiście nie brakowało też błota, przewalonych drzew, czy pokrzyw, ale przecież nie mogło być aż tak pięknie...;)
Co najważniejsze wyjechaliśmy jednak tam gdzie chciałem :). Patrząc teraz na ślad GPS, widzę że bardzo ładnie nam to wyszło :).

Ze skrzyżowania najpierw żółtym szlakiem do Myślinowa, a następnie szutrówką dojechaliśmy do czarnego szlaku.
A jak to bywa na czarnym szlaku w Wąwozie Myśliborskim, mogliśmy sobie troszeczkę poszaleć w terenie :).
Na koniec trawiasty zjazd do parkingu i po krótkiej przerwie wyjeżdżamy z Myśliborza.
Przy okazji Bożena chciała dopaść i wyprzedzić jakiegoś rowerzystę, który nas wyprzedził jak ze sklepu wyjechaliśmy i nawet cześć nie powiedział... Ale musieliśmy skręcić w drogę polną, więc miał szczęście, bo już puchł ;P.

Z Chełmca na koniec podjazd asfaltem pod Górzec i zjazd szutrówką do Męcinki. A dalej już szybkim tempem do Legnicy, gdzie spotykamy Anię :).

Bogaczów - Sichów

Środa, 29 sierpnia 2012 | dodano:04.09.2012
Km:49.10Km teren:14.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Zabrałem na przejażdżkę kolegę, który normalnie za dużo nie jeździ ;).
Zażyczył sobie terenu.

Nie za bardzo chciałem jechać na terenowe podjazdy, bo wiedziałem że przy spokojnym tempie, komary i muchy będą nam skutecznie psuć zabawę z jazdy...

Przypomniałem sobie, że poprzedniego dnia powiedziałem Bożenie, że niebieski szlak z Sichowa do Bogaczowa, to jeden z tych, z których można nie wrócić :P.
Pamiętałem z zeszłego roku, że szlak był zarośnięty, zdewastowany przez wycinkę i częściowo nieprzejezdny przez powalone drzewa. Aha, i jeszcze źle oznaczony...
Czyli w sam raz na popołudniową przejażdżkę...;D

Postanowiłem, że pojedziemy odwrotnie, z Bogaczowa do Sichowa. Nie zamierzałem także trzymać się kurczowo niebieskiego szlaku.

Na początek przyjemna leśna ścieżka, kilka przewalonych drzew do przejścia, a później już coraz gorzej... Zarośnięte, kończące się nagle drogi, rozkopane pola i już tylko szukanie jakiejś wyraźnej drogi. I niestety wyjechaliśmy kawałek przed Sichowem. Czyli jednym słowem "fail".

Dojechaliśmy do Sichowa, krótka przerwa pod sklepem i w sumie mieliśmy jechać na Stanisławów... Ale że twarde z nas chłopaki, to pomimo że obłoceni, pokłóci przez pokrzywy i pogryzieni przez komary, postanowiliśmy zrobić podejście nr 2. Tym razem już z Sichowa do Bogaczowa.

Wskoczyliśmy na niebieski szlak przy Pałacu i na początku lekko zarośniętą drogą polną dostaliśmy się do lasu. Trochę błota, ale ogólnie w porządku.
W pewnym momencie szlak skręca w lewo, ale tylko się zaśmiałem, bo wiedziałem że podążanie za szlakiem w tym miejscu, byłoby złym pomysłem...
Zamiast tego, korzystając z wrodzonych zdolności orientacji, trzymaliśmy się szerszych ścieżek leśnych i w ten sposób dotarliśmy do czerwonego szlaku, co oznaczało już sukces, bo po kilkuset metrach byliśmy ponownie w Bogaczowie.

"Mission completed", szybki powrót do Legnicy, małe zakupy, kilka meczyków w fifę, a na koniec oglądnęliśmy mecz Real - Barcelona...

Szutrówki w P.K. Chełmy

Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano:04.09.2012
Km:89.70Km teren:33.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Umówiłem się na popołudniowy wypad z Olkiem i Bożeną.
Jak się okazało, Olek z "powodów osobistych" na skrzyżowanie nie dotarł, przez co pojechaliśmy sami.

Bez konkretnego planu trasy dotarliśmy do Bogaczowa, skąd podjechaliśmy pod Górzec czerwonym szlakiem.
I właściwie tak już to wyglądało do końca wycieczki - gdy kończyliśmy jeden fragment trasy, wybieraliśmy gdzie chcemy jechać dalej.

A wycieczka potoczyła się w sposób następujący:
- Górzec
- Pomocne
- żółtym szlakiem do Myślinowa
- szutrówką do Siedmicy
- czarnym szlakiem przez Jakuszową do Wąwozu Myśliborskiego,
- asfaltem z Myśliborza do połowy drogi Pomocne - Stanisławów,
- zjazd szutrami do Leszczyny,
- podjazd pod Stanisławów czerwonym szlakiem,
- zjazd niebieskim szlakiem ze Stanisławowa do Sichowa,
- podjazd z Krajowa do Janowic Dużych szutrówką.

Jak widać trochę tych szutrówek się uzbierało ;).

Ognisko

Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano:03.09.2012
Km:42.97Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Pierwszy raz na rowerze od niemal tygodnia.
Ręka po niedzielnym użądleniu tak mi spuchła, że właściwie dopiero w sobotę opuchlizna niemal całkiem zeszła i mogłem w pełni zacisnąć pięść.

Nawet nie brałem pod uwagę takiej możliwości, aby ominęło mnie od tak dawna planowane ognisko na Górzcu... Pojechałbym nawet wtedy, gdybym mógł używać tylko jednej ręki...

A na ognisko, pomimo braku paru osób, przyjechała całkiem pokaźna ekipa, w sumie siedmiu osób. Plan był taki, że ognisko zacznie się wieczorem, a skończy po wschodzie słońca. I tak też się stało...

Najpierw dojechaliśmy z chłopakami, przy okazji zahaczając o sklep w Męcince (gdzie pani kasując mnie zapytała "a pełnoletność jest?", na co odpowiedziałem grzecznie "no jest", ani myśląc o wyciągnięciu dowodu), a godzinkę później dojechała wioząca delikatny towar Bożena, z Anią :).

A ognisko standardowo, tuż za Bogaczowem. Tym razem tuż przy samej drodze, ale ławeczki są, stół jest, zadaszenie jest, no i strumyk, oraz dużo drewna w pobliżu.

O tym jak było na samym ognisku, opowiadać nie będę. Ci co byli, to wiedzą, a tych których nie było, zapraszamy następnym razem... Powiem tylko tyle, że było dużo śmiechu, z tego co wiem każdy bawił się bardzo dobrze, a czas zleciał błyskawicznie.

Dodam tylko, że na ognisko Bożena musiała upiec mi ciasto (którym był bardzo dobry jabłecznik). Tak to jest, jak się ze mną zakłada :P.

Nad ranem trochę popadało, ale mieliśmy takie ognisko, że deszcz był bez szans... W końcu zwinęliśmy się i bezpiecznie wróciliśmy do Legnicy :).

Myślibórz, Stanisławów

Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:23.08.2012
Km:67.98Km teren:15.00 Czas:03:22km/h:20.19
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Niedzielna przejażdżka z Olkiem i Miłoszem.

Miłosz odłączył się od nas w Bogaczowie, a my czerwonym szlakiem podjechaliśmy Górzec.

Następnie zjazd terenem do Jeżykowa, podczas którego coś użądliło/ugryzło mnie w palec. A wszystko stało się błyskawicznie, gdy machnąłem ręką przed twarzą, aby odgonić latające owady...
Nawet się nie zatrzymałem, fajny zjazd był ;). A żądła też nie widziałem. Trochę piekło ale bez tragedii ;).

Z Chełmca czerwonym, zarośniętym szlakiem dojechaliśmy do Myśliborza.
Trochę posiedzieliśmy pod sklepem.
Dalej przez Wąwóz Myśliborski na czarny szlak. Pierwszy raz na nim byłem w pedałach zatrzaskowych, awaryjne wypinanie mam już na szczęście dosyć dobrze opanowane. Przejechałem nawet przez strumyk, który rzadko udaje się przejechać :).

Dalej szutróweczkami, aż do skrzyżowania z drogą na Pomocne. Stamtąd asfaltami do Stanisławowa i powrót przez Dunino do Legnicy.

A w nocy palec spuchł. A w poniedziałek to już cała dłoń przypominała bańkę...
We wtorek bez większych zmian, a od środy opuchlizna zaczęła schodzić.
Na sobotnie ognisko ręka ma być już jak nowa...;D

Jelenia Góra

Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:23.08.2012
Km:125.00Km teren:0.00 Czas:05:09km/h:24.27
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Tegoroczny wyścig "Jelenia Góra Trophy - Maja Włoszczowska MTB Race" składał się z dwóch części. Piątkowej, podczas której odbywały się zawody sprinterskie przez centrum Jeleniej Góry, oraz niedzielnej, typowego wyścigu XC, rozgrywanego na terenie Pałacu Pau.. nie pamiętam dokładnie, ale to mało istotne, bo wspólnie z Łukaszem wybraliśmy się zobaczyć część piątkową ;).

Na początek Łukasz uparł się na jazdę główną drogą z Legnicy do Złotoryi. A że jechaliśmy tamtędy po godzinie czternastej, to ruch był bardzo duży, co skutecznie psuło (mi) przyjemność z jazdy. Włączyłem muzykę i jechałem z tyłu patrząc w asfalt...

Podjazd pod Kapellę poszedł nam szybko, a zakończyliśmy go jeszcze krótkim sprintem na ostatnich metrach ;).

W Jeleniej po chwili błądzenia wjechaliśmy do centrum, gdzie zawodnicy już się rozgrzewali. Zdążyliśmy jeszcze coś zjeść i znaleźć dogodne miejsce do obserwowania zmagań, a po kilku minutach Ola Dawidowicz, jako pierwsza ruszyła na trasę.



Na początek były indywidualne czasówki, z których następnie powstały czteroosobowe ćwierćfinały mężczyzn, oraz półfinały kobiet.



Jak widać siedzieliśmy w loży vipowskiej :P. A na zdjęciu Marek Konwa, który dominował wśród panów.



Jest i Maja, niestety nie na rowerze, ale przynajmniej uśmiechnięta.
Przywiozłem sobie ładny kalendarz 2013 z Mają w roli głównej. Nie wiem czy będzie dostępny do kupienia gdzieś w Internecie.



O... A tu prawie dostałem z łokcia od Oli..;)

Zostaliśmy jeszcze na dekorację i akurat gdy zaczęło się ściemniać, ruszyliśmy w drogę powrotną.



Hyhyhy...:D Mogłem pomóc, ale wolałem zrobić zdjęcie.

Dalej poszło już szybko i sprawnie ;).

Legnica

Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:16.08.2012Kategoria Legnica
Km:10.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Szybkie kółeczko, przy okazji dopompowałem opony na stacji paliw.

Leszczyna, Stanisławów, Górzec

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano:13.08.2012
Km:64.28Km teren:14.00 Czas:02:59km/h:21.55
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Popołudniowy wypad z Łukaszem, z drobnym wyjątkiem trasa stara jak świat.

Legnica

Niedziela, 12 sierpnia 2012 | dodano:13.08.2012
Km:21.30Km teren:0.00 Czas:01:01km/h:20.95
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

Rondo

Wtorek, 7 sierpnia 2012 | dodano:08.08.2012
Km:237.30Km teren:8.00 Czas:11:31km/h:20.60
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Po czeskiej stronie Karkonoszy, na wysokości 1400 m n.p.m., na mapach widnieje intrygujące "rondo".
Nazwa Vrbatovo Navrsi niewiele nam z Łukaszem mówi, więc pozostało zbadać sprawę na miejscu ;).

Wyjazd ok. 6:00. Na dzień dobry mocny wiatr w twarz. Stąd zamiast jechać główną drogą z Legnicy do Jeleniej Góry przez Złotoryję, jedziemy dłuższą i bardziej pagórkowatą drogą przez Stanisławów i Muchów.

Przed Jelenią Górą podjazd pod Kapellę na rozgrzewkę, a później kierujemy się na Przesiekę, skąd podjedziemy na Przełęcz Karkonoską i przekroczymy granicę.



Plusem jazdy w środku tygodnia są otwarte piekarnie. Krótka przerwa na świeżą drożdżówkę i zdjęcie z widocznym w oddali Zamkiem Chojnik.

Szybko docieramy do Przesieki i kręcimy ile sił w nogach na podjeździe pod przełęcz.





Tym razem mgły brak, więc mogę nacieszyć oczy widokami.



Przerwa na kawę i jabłecznik w schronisku, nieco się ogrzaliśmy, ubraliśmy co mięliśmy (Łukasz bluzę, a ja wiatrówkę, rękawiczki, buffa i czapkę :P) i zaliczyliśmy zimny zjazd do Spindlerowego Młyna.



Dzięki temu że jechaliśmy na oponach MTB, zaliczyliśmy spory skrót jadąc ze Spindlerowego Młyna do Horni Misecki szutrówkami.



Miejscami było stromo, tak jak na zdjęciu wyżej, gdzie ciężko było zachować równowagę.

Dojechaliśmy do Horni Misecki, skąd wjechaliśmy na pełen serpentyn, asfaltowy podjazd pod to nasze "rondo".
Podjazd idealny dla roweru szosowego, spotkaliśmy więc po drodze mnóstwo rowerzystów.



Widok niemal ze szczytu na czeską stronę Sudetów. Pięknie.



Ale zaraz, cóż to nadciąga?!



I gdy dojeżdżamy na szczyt, spadają pierwsze krople deszczu.



Szybkie zdjęcia, na szczycie wieje okrutnie.



Podjeżdżamy pod schronisko, aby ochronić się przed wiatrem. Jak widać rowerzystów nawet na zewnątrz jest wielu.



1400 m n.p.m. jak widać osiągnięte :).



A jak widać na zdjęciu, jest i nasze "rondo" ;).
Decydujemy się na przerwę aż przejdą chmury i jest to dobra decyzja, bo za chwilę pada już coraz mocniej.
W schronisku pijemy gorącą czekoladę, chmury przechodzą i zaliczamy długi zjazd, tym samym zaczynając drogę powrotną do domu.

Jedziemy asfaltowymi drogami do Harrachova i dalej przez Szklarską Porębę do Jeleniej Góry. Przerwa na jedzenie i dalej już prawie standardowo do Legnicy.
"Prawie", bo omijamy drogę główną ze Złotoryi do Legnicy i jedziemy bocznymi drogami.

Przyjemnie spędzony dzień, tylko coś mnie dzisiaj nogi bolą... ;)

Mapka na strava.com.

kategorie bloga

Moje rowery

Nie mam rowerów...

szukaj

archiwum