Rondo
Wtorek, 7 sierpnia 2012 | dodano:08.08.2012
Km: | 237.30 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 11:31 | km/h: | 20.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Po czeskiej stronie Karkonoszy, na wysokości 1400 m n.p.m., na mapach widnieje intrygujące "rondo".
Nazwa Vrbatovo Navrsi niewiele nam z Łukaszem mówi, więc pozostało zbadać sprawę na miejscu ;).
Wyjazd ok. 6:00. Na dzień dobry mocny wiatr w twarz. Stąd zamiast jechać główną drogą z Legnicy do Jeleniej Góry przez Złotoryję, jedziemy dłuższą i bardziej pagórkowatą drogą przez Stanisławów i Muchów.
Przed Jelenią Górą podjazd pod Kapellę na rozgrzewkę, a później kierujemy się na Przesiekę, skąd podjedziemy na Przełęcz Karkonoską i przekroczymy granicę.
Plusem jazdy w środku tygodnia są otwarte piekarnie. Krótka przerwa na świeżą drożdżówkę i zdjęcie z widocznym w oddali Zamkiem Chojnik.
Szybko docieramy do Przesieki i kręcimy ile sił w nogach na podjeździe pod przełęcz.
Tym razem mgły brak, więc mogę nacieszyć oczy widokami.
Przerwa na kawę i jabłecznik w schronisku, nieco się ogrzaliśmy, ubraliśmy co mięliśmy (Łukasz bluzę, a ja wiatrówkę, rękawiczki, buffa i czapkę :P) i zaliczyliśmy zimny zjazd do Spindlerowego Młyna.
Dzięki temu że jechaliśmy na oponach MTB, zaliczyliśmy spory skrót jadąc ze Spindlerowego Młyna do Horni Misecki szutrówkami.
Miejscami było stromo, tak jak na zdjęciu wyżej, gdzie ciężko było zachować równowagę.
Dojechaliśmy do Horni Misecki, skąd wjechaliśmy na pełen serpentyn, asfaltowy podjazd pod to nasze "rondo".
Podjazd idealny dla roweru szosowego, spotkaliśmy więc po drodze mnóstwo rowerzystów.
Widok niemal ze szczytu na czeską stronę Sudetów. Pięknie.
Ale zaraz, cóż to nadciąga?!
I gdy dojeżdżamy na szczyt, spadają pierwsze krople deszczu.
Szybkie zdjęcia, na szczycie wieje okrutnie.
Podjeżdżamy pod schronisko, aby ochronić się przed wiatrem. Jak widać rowerzystów nawet na zewnątrz jest wielu.
1400 m n.p.m. jak widać osiągnięte :).
A jak widać na zdjęciu, jest i nasze "rondo" ;).
Decydujemy się na przerwę aż przejdą chmury i jest to dobra decyzja, bo za chwilę pada już coraz mocniej.
W schronisku pijemy gorącą czekoladę, chmury przechodzą i zaliczamy długi zjazd, tym samym zaczynając drogę powrotną do domu.
Jedziemy asfaltowymi drogami do Harrachova i dalej przez Szklarską Porębę do Jeleniej Góry. Przerwa na jedzenie i dalej już prawie standardowo do Legnicy.
"Prawie", bo omijamy drogę główną ze Złotoryi do Legnicy i jedziemy bocznymi drogami.
Przyjemnie spędzony dzień, tylko coś mnie dzisiaj nogi bolą... ;)
Mapka na strava.com.
Nazwa Vrbatovo Navrsi niewiele nam z Łukaszem mówi, więc pozostało zbadać sprawę na miejscu ;).
Wyjazd ok. 6:00. Na dzień dobry mocny wiatr w twarz. Stąd zamiast jechać główną drogą z Legnicy do Jeleniej Góry przez Złotoryję, jedziemy dłuższą i bardziej pagórkowatą drogą przez Stanisławów i Muchów.
Przed Jelenią Górą podjazd pod Kapellę na rozgrzewkę, a później kierujemy się na Przesiekę, skąd podjedziemy na Przełęcz Karkonoską i przekroczymy granicę.
Plusem jazdy w środku tygodnia są otwarte piekarnie. Krótka przerwa na świeżą drożdżówkę i zdjęcie z widocznym w oddali Zamkiem Chojnik.
Szybko docieramy do Przesieki i kręcimy ile sił w nogach na podjeździe pod przełęcz.
Tym razem mgły brak, więc mogę nacieszyć oczy widokami.
Przerwa na kawę i jabłecznik w schronisku, nieco się ogrzaliśmy, ubraliśmy co mięliśmy (Łukasz bluzę, a ja wiatrówkę, rękawiczki, buffa i czapkę :P) i zaliczyliśmy zimny zjazd do Spindlerowego Młyna.
Dzięki temu że jechaliśmy na oponach MTB, zaliczyliśmy spory skrót jadąc ze Spindlerowego Młyna do Horni Misecki szutrówkami.
Miejscami było stromo, tak jak na zdjęciu wyżej, gdzie ciężko było zachować równowagę.
Dojechaliśmy do Horni Misecki, skąd wjechaliśmy na pełen serpentyn, asfaltowy podjazd pod to nasze "rondo".
Podjazd idealny dla roweru szosowego, spotkaliśmy więc po drodze mnóstwo rowerzystów.
Widok niemal ze szczytu na czeską stronę Sudetów. Pięknie.
Ale zaraz, cóż to nadciąga?!
I gdy dojeżdżamy na szczyt, spadają pierwsze krople deszczu.
Szybkie zdjęcia, na szczycie wieje okrutnie.
Podjeżdżamy pod schronisko, aby ochronić się przed wiatrem. Jak widać rowerzystów nawet na zewnątrz jest wielu.
1400 m n.p.m. jak widać osiągnięte :).
A jak widać na zdjęciu, jest i nasze "rondo" ;).
Decydujemy się na przerwę aż przejdą chmury i jest to dobra decyzja, bo za chwilę pada już coraz mocniej.
W schronisku pijemy gorącą czekoladę, chmury przechodzą i zaliczamy długi zjazd, tym samym zaczynając drogę powrotną do domu.
Jedziemy asfaltowymi drogami do Harrachova i dalej przez Szklarską Porębę do Jeleniej Góry. Przerwa na jedzenie i dalej już prawie standardowo do Legnicy.
"Prawie", bo omijamy drogę główną ze Złotoryi do Legnicy i jedziemy bocznymi drogami.
Przyjemnie spędzony dzień, tylko coś mnie dzisiaj nogi bolą... ;)
Mapka na strava.com.