Bogaczów - Sichów
Środa, 29 sierpnia 2012 | dodano:04.09.2012
Km: | 49.10 | Km teren: | 14.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Zabrałem na przejażdżkę kolegę, który normalnie za dużo nie jeździ ;).
Zażyczył sobie terenu.
Nie za bardzo chciałem jechać na terenowe podjazdy, bo wiedziałem że przy spokojnym tempie, komary i muchy będą nam skutecznie psuć zabawę z jazdy...
Przypomniałem sobie, że poprzedniego dnia powiedziałem Bożenie, że niebieski szlak z Sichowa do Bogaczowa, to jeden z tych, z których można nie wrócić :P.
Pamiętałem z zeszłego roku, że szlak był zarośnięty, zdewastowany przez wycinkę i częściowo nieprzejezdny przez powalone drzewa. Aha, i jeszcze źle oznaczony...
Czyli w sam raz na popołudniową przejażdżkę...;D
Postanowiłem, że pojedziemy odwrotnie, z Bogaczowa do Sichowa. Nie zamierzałem także trzymać się kurczowo niebieskiego szlaku.
Na początek przyjemna leśna ścieżka, kilka przewalonych drzew do przejścia, a później już coraz gorzej... Zarośnięte, kończące się nagle drogi, rozkopane pola i już tylko szukanie jakiejś wyraźnej drogi. I niestety wyjechaliśmy kawałek przed Sichowem. Czyli jednym słowem "fail".
Dojechaliśmy do Sichowa, krótka przerwa pod sklepem i w sumie mieliśmy jechać na Stanisławów... Ale że twarde z nas chłopaki, to pomimo że obłoceni, pokłóci przez pokrzywy i pogryzieni przez komary, postanowiliśmy zrobić podejście nr 2. Tym razem już z Sichowa do Bogaczowa.
Wskoczyliśmy na niebieski szlak przy Pałacu i na początku lekko zarośniętą drogą polną dostaliśmy się do lasu. Trochę błota, ale ogólnie w porządku.
W pewnym momencie szlak skręca w lewo, ale tylko się zaśmiałem, bo wiedziałem że podążanie za szlakiem w tym miejscu, byłoby złym pomysłem...
Zamiast tego, korzystając z wrodzonych zdolności orientacji, trzymaliśmy się szerszych ścieżek leśnych i w ten sposób dotarliśmy do czerwonego szlaku, co oznaczało już sukces, bo po kilkuset metrach byliśmy ponownie w Bogaczowie.
"Mission completed", szybki powrót do Legnicy, małe zakupy, kilka meczyków w fifę, a na koniec oglądnęliśmy mecz Real - Barcelona...
Zażyczył sobie terenu.
Nie za bardzo chciałem jechać na terenowe podjazdy, bo wiedziałem że przy spokojnym tempie, komary i muchy będą nam skutecznie psuć zabawę z jazdy...
Przypomniałem sobie, że poprzedniego dnia powiedziałem Bożenie, że niebieski szlak z Sichowa do Bogaczowa, to jeden z tych, z których można nie wrócić :P.
Pamiętałem z zeszłego roku, że szlak był zarośnięty, zdewastowany przez wycinkę i częściowo nieprzejezdny przez powalone drzewa. Aha, i jeszcze źle oznaczony...
Czyli w sam raz na popołudniową przejażdżkę...;D
Postanowiłem, że pojedziemy odwrotnie, z Bogaczowa do Sichowa. Nie zamierzałem także trzymać się kurczowo niebieskiego szlaku.
Na początek przyjemna leśna ścieżka, kilka przewalonych drzew do przejścia, a później już coraz gorzej... Zarośnięte, kończące się nagle drogi, rozkopane pola i już tylko szukanie jakiejś wyraźnej drogi. I niestety wyjechaliśmy kawałek przed Sichowem. Czyli jednym słowem "fail".
Dojechaliśmy do Sichowa, krótka przerwa pod sklepem i w sumie mieliśmy jechać na Stanisławów... Ale że twarde z nas chłopaki, to pomimo że obłoceni, pokłóci przez pokrzywy i pogryzieni przez komary, postanowiliśmy zrobić podejście nr 2. Tym razem już z Sichowa do Bogaczowa.
Wskoczyliśmy na niebieski szlak przy Pałacu i na początku lekko zarośniętą drogą polną dostaliśmy się do lasu. Trochę błota, ale ogólnie w porządku.
W pewnym momencie szlak skręca w lewo, ale tylko się zaśmiałem, bo wiedziałem że podążanie za szlakiem w tym miejscu, byłoby złym pomysłem...
Zamiast tego, korzystając z wrodzonych zdolności orientacji, trzymaliśmy się szerszych ścieżek leśnych i w ten sposób dotarliśmy do czerwonego szlaku, co oznaczało już sukces, bo po kilkuset metrach byliśmy ponownie w Bogaczowie.
"Mission completed", szybki powrót do Legnicy, małe zakupy, kilka meczyków w fifę, a na koniec oglądnęliśmy mecz Real - Barcelona...