Myślibórz, Stanisławów
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:23.08.2012
Km: | 67.98 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:22 | km/h: | 20.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Niedzielna przejażdżka z Olkiem i Miłoszem.
Miłosz odłączył się od nas w Bogaczowie, a my czerwonym szlakiem podjechaliśmy Górzec.
Następnie zjazd terenem do Jeżykowa, podczas którego coś użądliło/ugryzło mnie w palec. A wszystko stało się błyskawicznie, gdy machnąłem ręką przed twarzą, aby odgonić latające owady...
Nawet się nie zatrzymałem, fajny zjazd był ;). A żądła też nie widziałem. Trochę piekło ale bez tragedii ;).
Z Chełmca czerwonym, zarośniętym szlakiem dojechaliśmy do Myśliborza.
Trochę posiedzieliśmy pod sklepem.
Dalej przez Wąwóz Myśliborski na czarny szlak. Pierwszy raz na nim byłem w pedałach zatrzaskowych, awaryjne wypinanie mam już na szczęście dosyć dobrze opanowane. Przejechałem nawet przez strumyk, który rzadko udaje się przejechać :).
Dalej szutróweczkami, aż do skrzyżowania z drogą na Pomocne. Stamtąd asfaltami do Stanisławowa i powrót przez Dunino do Legnicy.
A w nocy palec spuchł. A w poniedziałek to już cała dłoń przypominała bańkę...
We wtorek bez większych zmian, a od środy opuchlizna zaczęła schodzić.
Na sobotnie ognisko ręka ma być już jak nowa...;D
Miłosz odłączył się od nas w Bogaczowie, a my czerwonym szlakiem podjechaliśmy Górzec.
Następnie zjazd terenem do Jeżykowa, podczas którego coś użądliło/ugryzło mnie w palec. A wszystko stało się błyskawicznie, gdy machnąłem ręką przed twarzą, aby odgonić latające owady...
Nawet się nie zatrzymałem, fajny zjazd był ;). A żądła też nie widziałem. Trochę piekło ale bez tragedii ;).
Z Chełmca czerwonym, zarośniętym szlakiem dojechaliśmy do Myśliborza.
Trochę posiedzieliśmy pod sklepem.
Dalej przez Wąwóz Myśliborski na czarny szlak. Pierwszy raz na nim byłem w pedałach zatrzaskowych, awaryjne wypinanie mam już na szczęście dosyć dobrze opanowane. Przejechałem nawet przez strumyk, który rzadko udaje się przejechać :).
Dalej szutróweczkami, aż do skrzyżowania z drogą na Pomocne. Stamtąd asfaltami do Stanisławowa i powrót przez Dunino do Legnicy.
A w nocy palec spuchł. A w poniedziałek to już cała dłoń przypominała bańkę...
We wtorek bez większych zmian, a od środy opuchlizna zaczęła schodzić.
Na sobotnie ognisko ręka ma być już jak nowa...;D