Pierwszy raz na slickach
Piątek, 1 lipca 2011 | dodano:01.07.2011
Km: | 46.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 27.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Łukasz, jak przystało na urodzonego szosowca, zaproponował aby na lipiec założyć slicki. Ja, jak przystało na dobrego kolegę, zgodziłem się.
Dzisiaj założyłem Kendy Kwest 26 x 1.25 i załadowałem im po 4.5 bar. Jest to mój pierwszy kontakt ze slickami, także pomimo że było już dosyć późno (po 19:00), pojechałem przetestować nowy nabytek.
Wybrałem trasę przez Kościelec, Pawłowice do Starego Jawora, a następnie już główną szosą w kierunku Legnicy, przed którą odbiłem na Legnickie Pole i przez Koskowice i Wrocławską wróciłem do domu.
W pierwszą stronę miałem mieszane uczycia, było wyraźnie szybciej, ale i za to wyraźnie mniej komfortowo. W drodze powrotnej było już dużo lepiej, nadal szybciej, a i komfort ok.
Pierwsz wrażenia, pomijając chłodniejszą i wietrzną pogodę, są takie:
- przy podobnym wysiłku, prędkość o ok. 3.5 - 4.5 km/h większa,
- mniejszy wysiłek gdy droga idzie nieco pod górkę,
- na dziurawym/nierównym asfalcie, człowiek tylko czeka aż zacznie się jakiś lepszy kawałek drogi
- przyczepność jest ok, na pewno bardziej uważam na zakrętach czy jakiegoś piachu nie ma, w weekend trochę popada, to może zobaczę jak się sprawdzą na mokrym...
Ogólnie jestem na tak, jeśli wypad będzie w większej części prowadził po względnie dobrej nawierzchni, w przeciwnym razie wolę szerokie kapcie i pokręcić te 20 czy 30 minut dłużej.
Teraz zastanawiam się gdzie tu śmigać na tych slickach, na pewno podjazd pod Stanisławów, Chełmiec i hmmm...
Dzisiaj założyłem Kendy Kwest 26 x 1.25 i załadowałem im po 4.5 bar. Jest to mój pierwszy kontakt ze slickami, także pomimo że było już dosyć późno (po 19:00), pojechałem przetestować nowy nabytek.
Wybrałem trasę przez Kościelec, Pawłowice do Starego Jawora, a następnie już główną szosą w kierunku Legnicy, przed którą odbiłem na Legnickie Pole i przez Koskowice i Wrocławską wróciłem do domu.
W pierwszą stronę miałem mieszane uczycia, było wyraźnie szybciej, ale i za to wyraźnie mniej komfortowo. W drodze powrotnej było już dużo lepiej, nadal szybciej, a i komfort ok.
Pierwsz wrażenia, pomijając chłodniejszą i wietrzną pogodę, są takie:
- przy podobnym wysiłku, prędkość o ok. 3.5 - 4.5 km/h większa,
- mniejszy wysiłek gdy droga idzie nieco pod górkę,
- na dziurawym/nierównym asfalcie, człowiek tylko czeka aż zacznie się jakiś lepszy kawałek drogi
- przyczepność jest ok, na pewno bardziej uważam na zakrętach czy jakiegoś piachu nie ma, w weekend trochę popada, to może zobaczę jak się sprawdzą na mokrym...
Ogólnie jestem na tak, jeśli wypad będzie w większej części prowadził po względnie dobrej nawierzchni, w przeciwnym razie wolę szerokie kapcie i pokręcić te 20 czy 30 minut dłużej.
Teraz zastanawiam się gdzie tu śmigać na tych slickach, na pewno podjazd pod Stanisławów, Chełmiec i hmmm...