Myślibórz
Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano:22.04.2012
Km: | 56.60 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:07 | km/h: | 18.16 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Wspólnie z Natalią, Bożeną, Markiem i Andrzejem, wybraliśmy się na wycieczkę do Myśliborza. Z powodu deszczu, musieliśmy nieco opóźnić wyjazd.
Niestety mieliśmy małe problemy z komunikacją i Jerzy przyjechał za wcześnie, a w dodatku po drodze zaliczył nie ze swojej winy szlif po asfalcie i obolały i tak nie mógłby pojechać. A Marek i Andrzej sobie trochę na nas poczekali ;).
Bezproblemowo dojechaliśmy do Myśliborza, gdzie przywitał nas deszcz, który ostatecznie przeczekaliśmy na przystanku autobusowym.
Ja w tym czasie, przy pomocy specjalistycznego sprzętu, tj. widelca kuchennego, wymieniłem dętkę w tylnym kole :P.
Droga powrotna też bez większych przygód. No może poza burzą gdzieś w oddali, oraz tym że prawie zaliczyłem lot przez kierownicę, wyciągając telefon z plecaka :P. Było blisko, ale wciąż nie zaliczyłem jeszcze pierwszej gleby w tym roku ;).
Dzięki za wspólny wypad, a Jerzemu życzę jak najszybszego wyleczenia kontuzji.
Niestety mieliśmy małe problemy z komunikacją i Jerzy przyjechał za wcześnie, a w dodatku po drodze zaliczył nie ze swojej winy szlif po asfalcie i obolały i tak nie mógłby pojechać. A Marek i Andrzej sobie trochę na nas poczekali ;).
Bezproblemowo dojechaliśmy do Myśliborza, gdzie przywitał nas deszcz, który ostatecznie przeczekaliśmy na przystanku autobusowym.
Ja w tym czasie, przy pomocy specjalistycznego sprzętu, tj. widelca kuchennego, wymieniłem dętkę w tylnym kole :P.
Droga powrotna też bez większych przygód. No może poza burzą gdzieś w oddali, oraz tym że prawie zaliczyłem lot przez kierownicę, wyciągając telefon z plecaka :P. Było blisko, ale wciąż nie zaliczyłem jeszcze pierwszej gleby w tym roku ;).
Dzięki za wspólny wypad, a Jerzemu życzę jak najszybszego wyleczenia kontuzji.