Okole
Sobota, 19 maja 2012 | dodano:19.05.2012
Km: | 111.89 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 05:37 | km/h: | 19.92 |
Pr. maks.: | 66.86 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Wraz z Bożeną, Łukaszem i Olkiem, wybrałem się na Okole. Tym razem celem był szczyt, a nie błądzenie po lesie, jak było ostatnim razem na Okolu ;).
Niestety w Męcince Olek musiał zawrócić, szkoda, bo wiem jak bardzo nie mógł się doczekać podjazdu z Lubiechowej ;).
Z Męcinki szutrami na Górzec, następnie przez Muchów i Świerzawę do Lubiechowej. Na podjeździe nieźle się zagotowałem, tak wymęczyłem drogi oddechowe, że jeszcze przez godzinę miałem kaszel ;).
Po podjeździe asfaltowym, skręciliśmy na niebieski szlak, aby zacząć podjazd terenem na szczyt. Po drodze sporo kamieni, przez które kilkukrotnie traciłem równowagę na podjeździe.
Ze szczytu widoki pierwsza klasa. Tym razem nie mam jednak zdjęć.
Zjazd najpierw zaczął się od niezłej stromizny, następnie przez jakiś czas całkiem dobre ścieżki leśne, aż do ostrego kamienistego zjazdu, na którym raz byłem bliski lotu przez kierę ;).
Już gdy zjeżdżaliśmy do Chrośnicy, Bożena przebiła oponę (snakebite) :P.
Dalej asfaltami przez Świerzawę do Złotoryi, skąd pojechaliśmy z dala od drogi głównej, przez wioski, do Legnicy.
Na dziurawych wiejskich drogach nieźle dostaliśmy w kość ;).
Opis mało szczegółowy, ale jest godzina 00:00, o 7:00 jedziemy na Przełęcz Okraj, a ja nadal jeszcze nie zaplanowałem którędy :P.
Niestety w Męcince Olek musiał zawrócić, szkoda, bo wiem jak bardzo nie mógł się doczekać podjazdu z Lubiechowej ;).
Z Męcinki szutrami na Górzec, następnie przez Muchów i Świerzawę do Lubiechowej. Na podjeździe nieźle się zagotowałem, tak wymęczyłem drogi oddechowe, że jeszcze przez godzinę miałem kaszel ;).
Po podjeździe asfaltowym, skręciliśmy na niebieski szlak, aby zacząć podjazd terenem na szczyt. Po drodze sporo kamieni, przez które kilkukrotnie traciłem równowagę na podjeździe.
Ze szczytu widoki pierwsza klasa. Tym razem nie mam jednak zdjęć.
Zjazd najpierw zaczął się od niezłej stromizny, następnie przez jakiś czas całkiem dobre ścieżki leśne, aż do ostrego kamienistego zjazdu, na którym raz byłem bliski lotu przez kierę ;).
Już gdy zjeżdżaliśmy do Chrośnicy, Bożena przebiła oponę (snakebite) :P.
Dalej asfaltami przez Świerzawę do Złotoryi, skąd pojechaliśmy z dala od drogi głównej, przez wioski, do Legnicy.
Na dziurawych wiejskich drogach nieźle dostaliśmy w kość ;).
Opis mało szczegółowy, ale jest godzina 00:00, o 7:00 jedziemy na Przełęcz Okraj, a ja nadal jeszcze nie zaplanowałem którędy :P.