informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jarekkar.bikestats.pl

linki

Przełęcz Okraj

Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:22.05.2012
Km:204.10Km teren:30.00 Czas:09:58km/h:20.48
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Po zaledwie paru godzinach snu, wstałem tuż po szóstej. Kilka minut przed siódmą byłem już pod bramą, gdzie przed momentem dotarł Łukasz.
Ruszyliśmy w kierunku skrzyżowania Jaworzyńskiej z Nowodworską, na którym dołączyły do nas Bożeną z Anią, i już wspólnie ruszyliśmy na Przełęcz Okraj.

Przez pierwsze dwadzieścia kilometrów, to pamiętam tylko tyle, że ciągle byłem śpiący. A i jeszcze zdziwienie Łukasza, który sądził, że pojedziemy głównymi drogami do Lubawki, a tu niespodzianka, pojedziemy przez Górzec, Lipę i Marciszów. Na początek wolę mniej ruchliwe drogi, gdzie można sobie swobodnie pogadać i dzięki temu się rozbudzić ;).

Niestety na wycieczce nie było normalnego aparatu, więc pozostają zdjęcia zrobione komórką przez Łukasza.



Do Lubawki dotarliśmy bez większych przygód. Jedynie doskwierał nam brak otwartego sklepu (aż do Marciszowa, czyli przez pierwsze 50 km).

W centrum Lubawki przerwa pod piekarnią, szybkie zakupy i ruszamy do Czech :).



Szybko zjeżdżamy z drogi głównej na czerwony szlak rowerowy, który prowadzi polnymi drogami. Widoki ładne, pogoda dopisuje, humory również :).



Dojeżdżamy do Bobr, które są częścią miasta Žacléř.



Tutaj w zasadzie mam jedyny problem z nawigacją tego dnia. Mapę mam mało dokładną (Sudety), tabliczka szlaku pokazuje jasno - jechać prosto. A dalej nic.
Zostawiam grupę i sam dalej szukam szlaku. Bez powodzenia.
Przy okazji robimy wjazd jakiemuś Czechowi na podwórko :P.
Cofam się do tabliczek. Stoi tam również tablica z mapą. Wiem gdzie chcę dojechać (Niedamirów, PL), ale nie wiem w którym dokładnie miejscu stoję. Zaciągam więc jakiego Czecha pod mapę i sytuacja się wyjaśnia.
W przeciwieństwie do Polaków, Czesi nie doprowadzili szlaku do granicy (moja mapa pokazuje inaczej), więc trzeba skręcić w prawo, w miejscu w którym tabliczka nakazuje jechać prosto ;).



I po niespełna 10 km jesteśmy ponownie w Polsce ;). Sztywny podjazd asfaltowy zakończony wjazdem na szutrówkę. Już nie mogę się doczekać wjazdu do lasu :D.

Cud, miód i malina.



Oczywiście jako że jedziemy na Przełęcz Okraj, to głównie się wspinamy. Luźne kamienie na zakrętach 180 stopni w tym nie pomagają ;).



Pomagają za to wspaniałe widoki, które towarzyszą nam od początku, aż do końca.



Przy okazji jednego z nielicznych zjazdów, byłem baaardzo bliski gleby. Na liczniku duża prędkość i najpierw zaczęło się od kilku hopek, które zawsze dają mi popalić przez brak amortyzacji.
Niemal przelatuję hopki, a tuż za nimi nagle prawa strona pod skosem zjeżdża do wyżłobionego zapewne przez spływającą po deszczach wodę rowu, w tej chwili wypełnionego gałęziami i dużymi kamieniami.
Nie ma gdzie uciec, nie ma szans na miękkie lądowanie. Wpadam w to mając jak sądzę ok. 35 km/h na liczniku. Klamki zaciśnięte, kierownicę trzymam najmocniej jak się da i po kilkunastu metrach udaje mi się zatrzymać, robiąc z wrażenia stójkę ;). Nogi stawiam na ziemi po dwóch sekundach, gdy słyszę hamującego za mną Łukasza, który nadział się tak samo jak ja... Zatrzymał się tuż za mną :P.
Jak nam później powiedziała Bożena, wszystko widziała i na całe szczęście się nie wywaliliśmy, bo szkoda by było... rowerów :D. Prawdziwa rowerzystka :D.



Przygód na szlaku ciąg dalszy, Bożena na kolejnym zjeździe złapała kapcia :P.
Ania zjechała nas o tym fakcie poinformować, a my z powrotem pod górkę znaleźć Bożenę. Łukasz naliczył na mojej zapasowej dętce jak dobrze pamiętam z pięć łatek. Po przygodach które miałem przed zmianą opon, nie ma się co dziwić ;).



Za nami 16 km wspaniałego leśnego szlaku. Po prostu bomba. Nie raz tam jeszcze zawitam :).

Na asfalt wyjeżdżamy 2 km przed szczytem. Łukaszowi udało się wkręcić Anię, że podjazdu mamy jeszcze 20 km :D.

I jest! Cel wypadu osiągnięty :).



Rozważaliśmy posiłek na Przełęczy Okraj, ale ostatecznie wybraliśmy najpierw zjazd, a później pizzę w Kowarach.
Łukasz poszedł na czoło i zapomniał o zjeździe do Kowar, więc ostatecznie na pizzę pojechaliśmy do Jeleniej Góry ;). I w sumie dobrze się stało, bo na zjeździe do Kowar byśmy stracili znacznie więcej czasu :).

Podjazd na Kapelle poszedł sprawnie, z tym że coś przeskakiwało mi w kolanie po tej przerwie na pizzę i musiałem nieco odpuścić.

W Świerzawie zrobiliśmy ostatnie zakupy na stacji benzynowej.

Najpierw Ania poszła na czoło, a nieco później zmieniła ją Bożeną i tak dojechaliśmy aż do Złotoryi :D.

Ostatnie 20 km to już luzik, do Legnicy dojechaliśmy ok. 20:30 i zadowoleni z wycieczki, rozstaliśmy się w parku.

Dzięki za wspólny wypad, bawiłem się świetnie :). Jak dobrze że dopiero mamy maj i jeszcze tyle podobnych wypadów przed nami :).

komentarze
wyprawa świetnie zorganizowana ! dzięki za fajny dzionek ;)
wirusek81
- 11:30 środa, 23 maja 2012 | linkuj
Bożena, dzięki :). Oj w Norwegii to tak jak my raz na tydzień, to Ty będziesz miała codziennie, więc nie ma czego żałować ;).

Łukasz, w sumie masz rację. Był normalny aparat. A potrzebny był dobry aparat :P.

Olek, wczoraj wieczorem miałem od Łukasza wszystkie zdjęcia, ale mi jest łatwiej napisać wpis tego samego dnia co wycieczka, bo później trudniej mi się za to zabrać ;).
Z kondycją spokojnie dasz sobie radę, szczególnie że przed nami jeszcze kilka możliwych wypadów. Np. w najbliższą niedzielę :).
jarekkar
- 19:10 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj
Ale za to Bożena będziesz jechać dzień w dzień nonstop po pięknej Norwegii ! ;D
Ps. ktoś mi mówił, że słyszał o waszej wyprawie w legnickim radiu plus ;d
Ps2. W końcu wpis dodany ! Od dwóch dnich się na niego czaje ;d
Szkoda że ostatnie 2 weekendy nie mogłem spędzić na rowerze :(
Mam nadzieję że moja kondycja pozwoli na dojechanie na śnieżkę...
olomaster
- 16:55 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj
Zdjęcia nie oddają tego, jak pięknie było na czerwonym szlaku... Jarek, świetnie zaplanowałeś tę trasę. Niestety dla mnie- to jeden z ostatnich takich wypadów. Na następne wybiorę się dopiero pod koniec sierpnia:)
alouette
- 15:25 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iukob
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Nie mam rowerów...

szukaj

archiwum