informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jarekkar.bikestats.pl

linki

Przełęcz Karkonoska

Sobota, 9 czerwca 2012 | dodano:10.06.2012
Km:188.18Km teren:6.00 Czas:10:44km/h:17.53
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Według planów z przed paru tygodni, ósmego czerwca mieliśmy pojechać na Śnieżkę.
Ostatecznie jednak Łukasza nie było w Polsce, a Olek niepotrzebnie wystraszył się pogody i wypad został przełożony.

Nakręcony jednak na nocny wypad, zaproponowałem wycieczkę na Przełęcz Karkonoską.
Bożena od razu się zgodziła i szukaliśmy jeszcze przynajmniej jednej osoby.
Wypad stał pod znakiem zapytania praktycznie aż do wieczora, o czym najlepiej świadczy fakt, że zamiast przespać się kilka godzin i odbić sobie w ten sposób raptem 4 godziny snu poprzedniej nocy.
Na szczęście najpierw udało się nam namówić Andrzeja (choć "namówić" to złe słowo, bo zgodził się nawet nie wiedząc gdzie jest Przełęcz Karkonoska i nie zdając sobie sprawy z tego, że podjazd z Podgórzyna i Przesiekę na przełęcz, uchodzi za najtrudniejszy asfaltowy podjazd w Polsce.
Później, tuż po 17:00 rozpadało się i liczyłem tylko na to że wkrótce przestanie i będzie to ostatni deszcz tego dnia. I na szczęście był :).

Tuż przed dwunastą w nocy, ruszyliśmy w kierunku Warmątowic. Jako że był to piątek, w dodatku pierwszy dzień EURO, to na początek wolałem omijać bardziej ruchliwe drogi i zamiast szybszą trasą przez Złotoryję i Świerzawę, pojechaliśmy przez Górzec i Muchów. I był to dobry wybór, drogi puste, więc mogliśmy sobie swobodnie rozmawiać jadąc środkiem drogi.

Lekko nas zamurowało, gdy skręciliśmy na Kapellę i minął nas idący po drodze koń. Ciekawe skąd on się tam wziął... Nami zupełnie się nie przejął.

O 03:27 wjechaliśmy do Jeleniej Góry. Nie pamiętałem dokładnie drogi którą jechałem z Łukasz rok temu, więc kilkukrotnie musieliśmy robić przerwy, w trakcie których walczyłem z mapą ;).

W końcu dojechaliśmy Podgórzyna i rozpoczął się kulminacyjny punkt wycieczki - podjazd na Przełęcz Karkonoską.
Tym razem z góry założyłem że będę robił przerwy na zdjęcia. A żeby było ciekawiej, postanowiłem nie używać młynka na podjeździe (kaseta 11-28).
Ale najlepsza była Bożena, podjechała bez zatrzymywania się od Przesieki, aż do schroniska Odrodzenie. Ja po najtrudniejszym odcinku (tuż przed szczytem), czekałem już na przełęczy, myślałem że Bożena się zatrzyma, a ona nie: "jeszcze na Odrodzenie, tam jest wyżej..." :P.
Również Andrzej dał radę, co dodatkowo cieszy, bo jeszcze jakiś czas temu, "normalna trasa", to była dla niego taka bez podjazdów ;).

Niestety bufet był czynny dopiero od 08:00, więc byliśmy o prawie dwie godziny za wcześnie. Na szczęście mogliśmy wejść do schroniska.
Na szczęście - bo ciuchy były mokre po podjeździe i zjazd byłby niezbyt przyjemny...
Także nie spieszyliśmy się, spokojnie sobie zjedliśmy i odpoczęliśmy. A ponieważ czas szybko leciał, to uznaliśmy że najlepiej będzie już zaczekać do tej ósmej, wypić ciepłą czekoladę i ruszyć w drogę powrotną.
O 07:15 ruszyliśmy zaliczyć po stronie czeskiej podjazd pod spalone schronisko. Do bufetu dotarliśmy w sam raz, kilka minut po ósmej.

Plan był taki, aby nie wracać przez Świerzawę i Złotoryję. Pomimo że tak byłoby najszybciej, to taka jazda gęsiego jest najłatwiejszym sposobem na to, aby dopadła nas senność. A wszyscy odczuwaliśmy nieprzespaną noc.

Problem rozwiązał się sam - w Jeleniej Górze dwa małe nawigacyjne błędy (po nieprzespanej nocy nawet się tym nie przejmuję) i najpierw przez chwilę krążyliśmy po jednokierunkowych drogach w centrum, a później nie odbiliśmy w porę w prawo i Kapellę mogliśmy podziwiać w oddali po lewej stronie.
Wyszło na dobre i wracaliśmy przez Kaczorów i Lipę.

Ponadto, postanowiliśmy zboczyć nieco z trasy do Myśliborza. Raz że każdy miał ochotę na bufet, a dwa że Bożena nie mogła pogodzić się z dystansem krótszym niż 180 km :P.
Na przystanku w Myśliborzu byliśmy w samą porę, akurat zaczęło padać.

Przeczekaliśmy deszcz i przez Myślinów, Chełmiec i Męcinkę wróciliśmy do Legnicy, tuż przed którą mieliśmy jeszcze jedną krótką przerwę spowodowaną deszczem.

Temperatura podczas wycieczki ani razu nie spadła poniżej 10 stopni (tyle było na Przełęczy Karkonoskiej). Było jednak sporo przerw spowodowanych zmianą ubrań - na zjazdach i gdy jechaliśmy we mgle było chłodniej i była potrzebna dodatkowa warstwa. Ogólnie pogoda udana, najważniejsze że w nocy i nad ranem nie padało.

Pomimo że wycieczka bardziej męcząca niż zazwyczaj, to w pełni udana i pozostaje tylko czekać na kolejną "nockę" spędzoną na rowerze :).

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa baczy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Nie mam rowerów...

szukaj

archiwum