informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(18)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jarekkar.bikestats.pl

linki

Skalne miasto - Adršpašskoteplické skály

Niedziela, 24 czerwca 2012 | dodano:25.06.2012
Km:215.95Km teren:2.00 Czas:09:11km/h:23.52
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
W sobotę zaproponowałem wycieczkę do skalnego miast w Czechach, a Łukaszowi pomysł przypadł do gustu.

W niedzielny poranek, tuż po szóstej rano byliśmy już w drodze. Na początek przez stary Jawor do Bolkowa.





Dalej przez Kamienną Górę do Lubawki. Tempo wycieczkowe, jakoś nie kwapiliśmy się do walki z wiatrem.



Po przekroczeniu granicy ruszyliśmy do Trutnova, skąd obraliśmy kierunek na Adršpach. Po drodze sporo pagórków, tempo nadal dosyć spokojne.
Przy okazji bazując na drogowskazach, a nie na mapie, nadłożyliśmy godzinkę jazdy, którą spędziliśmy na zwiedzaniu Czeskich wiosek ;).
Do Adršpach dojechaliśmy po 120 km.

Po drodze spotkaliśmy wielu rowerzystów i rowerzystek, zdecydowanie więcej niż po polskiej stronie granicy.

Wstęp do skalnego miasta po 70 koron od osoby. Nie można płacić w złotówkach, a kursy w kantorach niezbyt opłacalne. Także polecam zaopatrzyć się w korony w Lubawce, tak jak my to zrobiliśmy.

Obraliśmy zielony szlak, który ma nieco ponad 3 km długości. W tym trochę schodów ;).













Szybko nam poszedł ten spacerek, głównie przez to, że zrobiliśmy się nieco głodni ;). Gdybym tam był po raz pierwszy, to pewnie nieco bym zwolnił ;).



Rowery nadal stoją, także nie ma lipy ;).

Szybki posiłek i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Tym razem już przy pomocy mapy, w dodatku krótszą drogą, bez przejazdu przez Trutnov.
Okazało się że ominęliśmy podjazd 12%, który teraz z przyjemnością zjechaliśmy. Był długi i miał mnóstwo zakrętów po 180 stopni, także super :).
Przejechaliśmy kawałek szlakiem szutrowym, aby dostać się ponownie do Polski i zrobić sobie spory skrót ;).
Wracaliśmy przez Krzeszów, po drodze sporo kiepskich dróg, zdecydowanie nie na slicki...

W międzyczasie Łukasza rozbolał żołądek, twierdził że to przez nasz czeski obiadek, ale jedliśmy to samo, a ja nie miałem żadnych dolegliwości.

Z Kamiennej Góry do Legnicy poszło już gładko, wiatr nam nie przeszkadzał (a wręcz pomagał) i jechaliśmy sobie spokojnie 29 - 40 km/h :).

komentarze
Gratki , ja byłem tam na jesień fajnie było zobaczyć jak wyglądają skały latem :)
rennsport
- 16:05 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Jak na to patrzę to normalnie nie mogę usiedzieć spokojnie w miejscu... zazdroszczę!!!!
wirusek81
- 17:13 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ispot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Nie mam rowerów...

szukaj

archiwum