Praga - Legnica
Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:04.07.2012
Km: | 221.93 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 09:24 | km/h: | 23.61 |
Pr. maks.: | 58.05 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
W nocy w Pradze rozpętała się wichura, a wkrótce także i ulewny deszcz.
Pobudka przed siódmą, nadal padało, więc spokojnie zeszliśmy na hostelowe śniadanie.
Tuż po ósmej deszcz ustał, więc czym prędzej ruszyliśmy w drogę.
Wyjazd z Pragi poszedł sprawnie, a dalszą drogę pamiętaliśmy z poprzedniego dnia.
Zachmurzone niebo pomagało w jeździe i tak wpadały kolejne kilometry.
Szkoda że zabrakło czasu na przerwę w tym lokalu ;).
W oddali widoczne były już pierwsze pagórki i w sumie tylko już na nie czekaliśmy.
W międzyczasie zza chmur wyszło słońce i temperatura wzrosła do ponad trzydziestu stopni, ale nie było takiego upału jak poprzedniego dnia.
W końcu przyszła pora na pierwsze podjazdy. Jazdę zakłócały tylko częste przerwy na uzupełnienie wody. I zimną colę...
Najtrudniejsze podjazdy zostały za nami, a przed nami zjazd aż do Szklarskiej Poręby.
A ze Szklarskiej do Legnicy, to już tylko rzut beretem ;).
Łukasz jechał z przodu i nie chciał zmiany, więc troszkę zaczęło mi się nudzić i czekałem już na Kapellę.
Podjazd poszedł gładko.
W Świerzawie ostatnia przerwa i tuż po 19 dotarliśmy do domu.
Przy okazji przetestowałem nowe pedały, przez część drogi coś mi lekko stukało w lewym, ale w końcu ustało. Zobaczę co będzie dalej.
Pobudka przed siódmą, nadal padało, więc spokojnie zeszliśmy na hostelowe śniadanie.
Tuż po ósmej deszcz ustał, więc czym prędzej ruszyliśmy w drogę.
Wyjazd z Pragi poszedł sprawnie, a dalszą drogę pamiętaliśmy z poprzedniego dnia.
Zachmurzone niebo pomagało w jeździe i tak wpadały kolejne kilometry.
Szkoda że zabrakło czasu na przerwę w tym lokalu ;).
W oddali widoczne były już pierwsze pagórki i w sumie tylko już na nie czekaliśmy.
W międzyczasie zza chmur wyszło słońce i temperatura wzrosła do ponad trzydziestu stopni, ale nie było takiego upału jak poprzedniego dnia.
W końcu przyszła pora na pierwsze podjazdy. Jazdę zakłócały tylko częste przerwy na uzupełnienie wody. I zimną colę...
Najtrudniejsze podjazdy zostały za nami, a przed nami zjazd aż do Szklarskiej Poręby.
A ze Szklarskiej do Legnicy, to już tylko rzut beretem ;).
Łukasz jechał z przodu i nie chciał zmiany, więc troszkę zaczęło mi się nudzić i czekałem już na Kapellę.
Podjazd poszedł gładko.
W Świerzawie ostatnia przerwa i tuż po 19 dotarliśmy do domu.
Przy okazji przetestowałem nowe pedały, przez część drogi coś mi lekko stukało w lewym, ale w końcu ustało. Zobaczę co będzie dalej.