Karpacz - Świeradów Zdrój
Niedziela, 8 lipca 2012 | dodano:11.07.2012
Km: | 233.86 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 10:28 | km/h: | 22.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Tuż przed szóstą wyszedłem z bramy, tylko po to aby po chwili wrócić się na górę po kurtkę. Nie było zbyt zimno, ale przesiąknięta wilgocią mgła skutecznie wychładzała organizm.
Po kilki minutach dołączył do mnie Łukasz i byliśmy już w drodze do Karpacza, skąd Szlakiem Liczyrzepy (ER-2) zamierzaliśmy dojechać do Świeradowa Zdroju.
Pierwsze przebłyski błękitnego nieba przed Świerzawą.
Tym razem dla odmiany podjazd przez Lubiechową, oczywiście już w słońcu.
Tuż przed szczytem Kapelli mówię Łukaszowi, że nie zatrzymujemy się na zdjęcie z widokiem na Jelenią, bo zdjęć z tego miejsca mam już całą kolekcję...
... i szybko zmieniam zdanie, gdy ukazuje się taki o to widok...
Wkrótce docieramy do Karpacza, gdzie robimy pierwszą przerwę na uzupełnienie zapasów.
Widać że Tour de Pologne zbliża się wielkimi krokami.
Zaliczamy podjazd przez Karpacz, a następnie szybki zjazd i wskakujemy na szlak. Szutry, szuterki, szutrunie, yeah!!! ;)
Wkrótce dojeżdżamy do Przesieki, zaliczając asfaltowy podjazd drogą sudecką.
I ponownie wskakujemy na leśne szutrówki, którymi szybko docieramy do Szklarskiej Poręby.
Dalej już różnie, raz szutrówki, raz asfalt (ale wyłączony z ruchu samochodowego). Spory ruch na trasie, zarówno pieszych, jak i rowerzystów.
Na trasie sporo dużych kałuż, które rowerzyści z mniejszym, lub większym trudem omijają. Co powoduje wręcz małe korki przy wymijaniu się z pieszymi, bądź innymi rowerzystami. Jak szybko daję sobie z tym spokój i lecę środkiem jak popadnie, woda czysta, słońce świeci, tylko ludzie się śmieją ;).
A na koniec szalony asfaltowy zjazd do Świeradowa. Dobrze że jesteśmy na szlaku rowerowym i sporadyczne wrogie spojrzenia mogę totalnie zignorować.
Na koniec pizza i o godzinie 16 ruszamy w drogę powrotną, dla odmiany przez Lwówek Śląski.
Szlak ER-2 polecam każdemu, jest dosyć dobrze oznaczony i teoretycznie według informacji dostępnych w Internecie prowadzi z przygranicznego Zittau (niedaleko Bogatyni), do Chełmska Śląskiego (niedaleko Lubawki).
No właśnie teoretycznie, bo na Tour de Pologne dostałem mapę "Dolny Śląsk - turystyka rowerowa", gdzie widzę także dalszy fragment od Gór Stołowych, aż po Masyw Śnieżnika.
Po kilki minutach dołączył do mnie Łukasz i byliśmy już w drodze do Karpacza, skąd Szlakiem Liczyrzepy (ER-2) zamierzaliśmy dojechać do Świeradowa Zdroju.
Pierwsze przebłyski błękitnego nieba przed Świerzawą.
Tym razem dla odmiany podjazd przez Lubiechową, oczywiście już w słońcu.
Tuż przed szczytem Kapelli mówię Łukaszowi, że nie zatrzymujemy się na zdjęcie z widokiem na Jelenią, bo zdjęć z tego miejsca mam już całą kolekcję...
... i szybko zmieniam zdanie, gdy ukazuje się taki o to widok...
Wkrótce docieramy do Karpacza, gdzie robimy pierwszą przerwę na uzupełnienie zapasów.
Widać że Tour de Pologne zbliża się wielkimi krokami.
Zaliczamy podjazd przez Karpacz, a następnie szybki zjazd i wskakujemy na szlak. Szutry, szuterki, szutrunie, yeah!!! ;)
Wkrótce dojeżdżamy do Przesieki, zaliczając asfaltowy podjazd drogą sudecką.
I ponownie wskakujemy na leśne szutrówki, którymi szybko docieramy do Szklarskiej Poręby.
Dalej już różnie, raz szutrówki, raz asfalt (ale wyłączony z ruchu samochodowego). Spory ruch na trasie, zarówno pieszych, jak i rowerzystów.
Na trasie sporo dużych kałuż, które rowerzyści z mniejszym, lub większym trudem omijają. Co powoduje wręcz małe korki przy wymijaniu się z pieszymi, bądź innymi rowerzystami. Jak szybko daję sobie z tym spokój i lecę środkiem jak popadnie, woda czysta, słońce świeci, tylko ludzie się śmieją ;).
A na koniec szalony asfaltowy zjazd do Świeradowa. Dobrze że jesteśmy na szlaku rowerowym i sporadyczne wrogie spojrzenia mogę totalnie zignorować.
Na koniec pizza i o godzinie 16 ruszamy w drogę powrotną, dla odmiany przez Lwówek Śląski.
Szlak ER-2 polecam każdemu, jest dosyć dobrze oznaczony i teoretycznie według informacji dostępnych w Internecie prowadzi z przygranicznego Zittau (niedaleko Bogatyni), do Chełmska Śląskiego (niedaleko Lubawki).
No właśnie teoretycznie, bo na Tour de Pologne dostałem mapę "Dolny Śląsk - turystyka rowerowa", gdzie widzę także dalszy fragment od Gór Stołowych, aż po Masyw Śnieżnika.