Lądek Zdrój - Legnica
Niedziela, 21 października 2012 | dodano:29.10.2012
Km: | 150.00 | Km teren: | 6.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Tak na krótko o powrocie z Lądka Zdroju do Legnicy.
A krótko, bo i za bardzo nie ma o czym pisać. Rano zdecydowałem że wrócę szosą do Legnicy, a nie tak jak w pierwszą stronę, szynobusem.
Raz że chciałem wrócić tak o 18:00 (szynobus odjeżdżał z Kłodzka po 18:00, a w Legnicy był o 21:00), żeby zdążyć jeszcze zrobić parę rzeczy przed poniedziałkiem, a dwa że na mapie nie znalazłem ciekawej trasy bliżej Kłodzka, w dodatku i tak trudno byłoby dobrze zapanować nad czasem i pewnie skończyłoby się na tym, że przez godzinę marzłbym w Kłodzku czekając na pociąg...
Wstałem o 7:30 i nie śpieszyłem się za bardzo. Na zewnątrz mgła, co oznaczało ponownie chłodny poranek i miałem nadzieję, że tak jak dzień wcześniej, około godziny dziesiątej po mgle nie będzie już śladu.
W drogę ruszyłem o 09:30. W Lądku kupiłem jeszcze dużą wodę i po chwili zabawy z przelaniem do bukłaka, wyjeżdżałem już z miasta.
Nie spodziewałem się natomiast tego, że zacznę od kilkukilometrowego podjazdu przez las :). Plus, że szybko się rozgrzałem.
I jak się okazało, był to najciekawszy fragment trasy i bardzo mi ten asfaltowy podjazd przypadł do gustu, szczególnie teraz, w jesiennych barwach.
Kilka fotek, w większości lekko rozmazanych, bo cykałem w trakcie podjazdu nie zatrzymując się.
W końcu rozpoczyna się zjazd, którym dojeżdżam do Złotego Stoku.
Dalej już tak ciekawie nie jest, no ale to było do przewidzenia.
Jadę sobie głównymi drogami, na szczęście ruch nie jest zbyt duży. Górki niestety zostają za plecami.
Ząbkowice, Dzierżoniów, Świdnica, Strzegom, Jawor, Myślibórz... Po drodze tylko jedna przerwa na stacji paliw.
A o tym że pojadę przez Myślibórz, postanowiłem już w trakcie tego pierwszego (i jak się okazało ostatniego) podjazdu.
Za zaoszczędzoną na bilecie powrotnym kasę, postawiłem sobie o to taki smaczny posiłek. W sam raz na zakończenie udanego weekendu...:)
A krótko, bo i za bardzo nie ma o czym pisać. Rano zdecydowałem że wrócę szosą do Legnicy, a nie tak jak w pierwszą stronę, szynobusem.
Raz że chciałem wrócić tak o 18:00 (szynobus odjeżdżał z Kłodzka po 18:00, a w Legnicy był o 21:00), żeby zdążyć jeszcze zrobić parę rzeczy przed poniedziałkiem, a dwa że na mapie nie znalazłem ciekawej trasy bliżej Kłodzka, w dodatku i tak trudno byłoby dobrze zapanować nad czasem i pewnie skończyłoby się na tym, że przez godzinę marzłbym w Kłodzku czekając na pociąg...
Wstałem o 7:30 i nie śpieszyłem się za bardzo. Na zewnątrz mgła, co oznaczało ponownie chłodny poranek i miałem nadzieję, że tak jak dzień wcześniej, około godziny dziesiątej po mgle nie będzie już śladu.
W drogę ruszyłem o 09:30. W Lądku kupiłem jeszcze dużą wodę i po chwili zabawy z przelaniem do bukłaka, wyjeżdżałem już z miasta.
Nie spodziewałem się natomiast tego, że zacznę od kilkukilometrowego podjazdu przez las :). Plus, że szybko się rozgrzałem.
I jak się okazało, był to najciekawszy fragment trasy i bardzo mi ten asfaltowy podjazd przypadł do gustu, szczególnie teraz, w jesiennych barwach.
Kilka fotek, w większości lekko rozmazanych, bo cykałem w trakcie podjazdu nie zatrzymując się.
W końcu rozpoczyna się zjazd, którym dojeżdżam do Złotego Stoku.
Dalej już tak ciekawie nie jest, no ale to było do przewidzenia.
Jadę sobie głównymi drogami, na szczęście ruch nie jest zbyt duży. Górki niestety zostają za plecami.
Ząbkowice, Dzierżoniów, Świdnica, Strzegom, Jawor, Myślibórz... Po drodze tylko jedna przerwa na stacji paliw.
A o tym że pojadę przez Myślibórz, postanowiłem już w trakcie tego pierwszego (i jak się okazało ostatniego) podjazdu.
Za zaoszczędzoną na bilecie powrotnym kasę, postawiłem sobie o to taki smaczny posiłek. W sam raz na zakończenie udanego weekendu...:)