Radagost - wieża widokowa
Środa, 31 października 2012 | dodano:31.10.2012
Km: | 84.00 | Km teren: | 20.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
W ubiegłym tygodniu wpadł mi do głowy pomysł, żeby wybrać się po raz trzeci w tym roku na położoną na wzgórzu Radagost wieżę widokową i stamtąd zobaczyć widoki na rozpościerające się w okolicach lasy, tym razem w kolorystce jesiennej.
Ostatnie opady śniegu nieco pokrzyżowały mi te plany, ale dzisiejsza pogoda wydawała się w sam raz na ten wypad - słoneczne i bezchmurne niebo, a do tego znośna temperatura.
Wyjechałem tuż przed trzynastą. Podjechałem Górzec szutrami, w lesie wciąż zalegało sporo śniegu, ale na szczęście ślady aut pozwoliły na bezproblemowy podjazd.
Z Pomocnego podjazd i wprost przez skrzyżowanie na szutrówkę.
Tam było już zdecydowanie więcej błota i nie do końca rozjeżdżonego śniegu. Szybko zacząłem przypominać potwora błotnego ;).
Wszystko, tzn. wszystko pomijając błoto i śnieg, szło dobrze, aż do momentu gdy dojechałem do krzyżówki przy której minąłem myśliwych z psami, a na samym skrzyżowaniu gdy zamierzałem skręcić w lewo w kierunku Siedmicy zatrzymał mnie gość stojący przy terenówce i powiedział "tam teraz lepiej nie jechać, bo polują".
Minąłem jego auto z przyczepą wypełnioną zastrzeloną zwierzyną i z gorszym humorem ruszyłem nieznaną, kiepskiej jakości drogą w przeciwnym kierunku...
Wyjechałem w Nowej Wsi Wielkiej, więc miałem spory kawałek do nadrobienia.
Asfaltami dojechałem do Siedmicy i dalej w kierunku Jawora, zanim odbiłem na czerwony szlak w kierunku Grobli.
Tam już śnieżno-liściasty singielek... Ale akurat ta część wypadu była bardzo przyjemna :).
A dalej zaczęło się błoto i jeszcze więcej błota... Śnieg spadł, ale wycinka dalej pracuje... Było tak grząsko, że gdy w końcu zobaczyłem wieżę na szczycie, to po prostu ruszyłem przez śnieg na przełaj... Kosztowało to sporo wysiłku, raz się prawie wyglebałem, ale i tak sądzę że zaoszczędziłem trochę czasu...
Szybciutko na górę, bo słońce powinno wkrótce zachodzić...
Ubrałem się cieplej, zjadłem jednego michałka i zabrałem się za robienie zdjęć.
I po zachodzie... Szybko się pakuję i zjeżdżam do wioski, najpierw śliskim zjazdem po liściach, a następnie ponownie przez grząskie błoto.
Asfaltami docieram do Myśliborza. Jest już ciemno. Ale dwie latarki z przodu robią swoje :).
Szutrami przez Chełmiec do Męcinki i przez Słup do Warmątowic.
Przed Warmątowicami nagłe hamowanie, bo siedział sobie na szutrówce lis i zahipnotyzowały go moje światła... Uciekł dopiero gdy hamulce zapiszczały ;).
A ja hipnotyzowany dalej przez piosenki "Blonde Redhead" dojechałem do Legnicy :).
Na myjni kolejka aż za bramę... Pierwszy raz... No ale popatrzyłem na rower, popatrzyłem na kolejkę, popatrzyłem jeszcze raz na rower i stanąłem w kolejce... :)
Ostatnie opady śniegu nieco pokrzyżowały mi te plany, ale dzisiejsza pogoda wydawała się w sam raz na ten wypad - słoneczne i bezchmurne niebo, a do tego znośna temperatura.
Wyjechałem tuż przed trzynastą. Podjechałem Górzec szutrami, w lesie wciąż zalegało sporo śniegu, ale na szczęście ślady aut pozwoliły na bezproblemowy podjazd.
Z Pomocnego podjazd i wprost przez skrzyżowanie na szutrówkę.
Tam było już zdecydowanie więcej błota i nie do końca rozjeżdżonego śniegu. Szybko zacząłem przypominać potwora błotnego ;).
Wszystko, tzn. wszystko pomijając błoto i śnieg, szło dobrze, aż do momentu gdy dojechałem do krzyżówki przy której minąłem myśliwych z psami, a na samym skrzyżowaniu gdy zamierzałem skręcić w lewo w kierunku Siedmicy zatrzymał mnie gość stojący przy terenówce i powiedział "tam teraz lepiej nie jechać, bo polują".
Minąłem jego auto z przyczepą wypełnioną zastrzeloną zwierzyną i z gorszym humorem ruszyłem nieznaną, kiepskiej jakości drogą w przeciwnym kierunku...
Wyjechałem w Nowej Wsi Wielkiej, więc miałem spory kawałek do nadrobienia.
Asfaltami dojechałem do Siedmicy i dalej w kierunku Jawora, zanim odbiłem na czerwony szlak w kierunku Grobli.
Tam już śnieżno-liściasty singielek... Ale akurat ta część wypadu była bardzo przyjemna :).
A dalej zaczęło się błoto i jeszcze więcej błota... Śnieg spadł, ale wycinka dalej pracuje... Było tak grząsko, że gdy w końcu zobaczyłem wieżę na szczycie, to po prostu ruszyłem przez śnieg na przełaj... Kosztowało to sporo wysiłku, raz się prawie wyglebałem, ale i tak sądzę że zaoszczędziłem trochę czasu...
Szybciutko na górę, bo słońce powinno wkrótce zachodzić...
Ubrałem się cieplej, zjadłem jednego michałka i zabrałem się za robienie zdjęć.
I po zachodzie... Szybko się pakuję i zjeżdżam do wioski, najpierw śliskim zjazdem po liściach, a następnie ponownie przez grząskie błoto.
Asfaltami docieram do Myśliborza. Jest już ciemno. Ale dwie latarki z przodu robią swoje :).
Szutrami przez Chełmiec do Męcinki i przez Słup do Warmątowic.
Przed Warmątowicami nagłe hamowanie, bo siedział sobie na szutrówce lis i zahipnotyzowały go moje światła... Uciekł dopiero gdy hamulce zapiszczały ;).
A ja hipnotyzowany dalej przez piosenki "Blonde Redhead" dojechałem do Legnicy :).
Na myjni kolejka aż za bramę... Pierwszy raz... No ale popatrzyłem na rower, popatrzyłem na kolejkę, popatrzyłem jeszcze raz na rower i stanąłem w kolejce... :)