Takie tam podjazdy ;)
Środa, 17 lipca 2013 | dodano:18.07.2013
Km: | 314.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Można powiedzieć, że niemal powtórka mojego zeszłorocznego wypadu Rapha Rising Challenge - tak jak wtedy, tak i tym razem celem były podjazdy. Dużo podjazdów. I tak jak rok temu, tak i tym razem nie udało się wykonać całego planu... Ale wypad jak najbardziej zaliczam do udanych - zabrakło jedynie przysłowiowej wisienki na torcie.
Na razie tylko parę zdjęć z wypadu, a na dniach będzie filmik :). Jeśli ktoś ma ochotę oglądnąć, to niech zostawi komentarz, czy spróbuje zapamiętać ;).
Górzec, Legnickie Pole
Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | dodano:13.01.2013
Km: | 76.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 18.69 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Równo rok temu, w Sylwestra, wybrałem się na przejażdżkę do Stanisławowa. Zastanawiałem się wtedy, co przyniesie nowy rok, a konkretnie, kolejny rok spędzony na rowerze.
Moim jedynym postanowieniem noworocznym, było przejechanie 10 tys. km. I to postanowienie udało się zrealizować całkiem wcześnie, bo już w październiku.
Miałem w tym roku wiele pomysłów na wycieczki. Większość z nich udało się zrealizować, a były także i takie, o których wcześniej nie myślałem, a na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
I w tym miejscu wymienię 7 wycieczek (w kolejności chronologicznej), które zawsze będę wspominał z dużym sentymentem:
- Na koncert... (Drezno) (opis i zdjęcia)
- Szlakiem Wygasłych Wulkanów (opis i zdjęcia)
- Przełęcz Okraj (opis i zdjęcia)
- Z Kamiennej Góry na Kapellę. Terenem. (opis)
- Przełęcz Karkonoska (opis) (zdjęcia)
- Śnieżka (opis) (zdjęcia)
- Rapha Rising Challenge (podjazdy) (opis i zdjęcia)
A do tych pomysłów na wycieczki, których nie udało się zrealizować w 2012 roku, wrócę w 2013 roku, na który patrzę z optymizmem i czuję że będzie szczęśliwy.
A jak oceniam sam czas spędzony na rowerze? Było wiele pięknych momentów, zarówno podczas samotnych wypadów, jak i tych zrealizowanych ze znajomymi.
I w tym miejscu, chciałbym przede wszystkim podziękować osobom, z którymi przejechałem ponad tysiąc kilometrów (a nawet dużo więcej), czyli Łukaszowi, Bożenie, Olkowi, Andrzejowi i Ani.
Dziękuję także wszystkim, z którymi udało mi się wspólnie pojeździć i przyjemnie spędzić czas - każdą wycieczkę bardzo dobrze wspominam.
A teraz krótko o dzisiejszym dniu.
Wpadliśmy na pomysł popołudniowego wypadu na Górzec. Szampan, herbatka i do domu.
Wiadomo że nie każdy miał na to czas, ale fajnie że przynajmniej sześciu osobom się udało.
Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, napiliśmy się szampana i wspólnie zakończyliśmy udany rowerowy sezon (rok) 2012.
Po powrocie do Legnicy dokręciłem jeszcze trochę kilometrów, których brakowało mi do ukończenia wyzwania na Strava.com - 500 km w osiem dni. Udało się, co biorąc pod uwagę że był to koniec grudnia (chociaż pogoda bardzo dopisała) bardzo mnie cieszy.
I ostatnie zdjęcie z serii:
Moim jedynym postanowieniem noworocznym, było przejechanie 10 tys. km. I to postanowienie udało się zrealizować całkiem wcześnie, bo już w październiku.
Miałem w tym roku wiele pomysłów na wycieczki. Większość z nich udało się zrealizować, a były także i takie, o których wcześniej nie myślałem, a na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
I w tym miejscu wymienię 7 wycieczek (w kolejności chronologicznej), które zawsze będę wspominał z dużym sentymentem:
- Na koncert... (Drezno) (opis i zdjęcia)
- Szlakiem Wygasłych Wulkanów (opis i zdjęcia)
- Przełęcz Okraj (opis i zdjęcia)
- Z Kamiennej Góry na Kapellę. Terenem. (opis)
- Przełęcz Karkonoska (opis) (zdjęcia)
- Śnieżka (opis) (zdjęcia)
- Rapha Rising Challenge (podjazdy) (opis i zdjęcia)
A do tych pomysłów na wycieczki, których nie udało się zrealizować w 2012 roku, wrócę w 2013 roku, na który patrzę z optymizmem i czuję że będzie szczęśliwy.
A jak oceniam sam czas spędzony na rowerze? Było wiele pięknych momentów, zarówno podczas samotnych wypadów, jak i tych zrealizowanych ze znajomymi.
I w tym miejscu, chciałbym przede wszystkim podziękować osobom, z którymi przejechałem ponad tysiąc kilometrów (a nawet dużo więcej), czyli Łukaszowi, Bożenie, Olkowi, Andrzejowi i Ani.
Dziękuję także wszystkim, z którymi udało mi się wspólnie pojeździć i przyjemnie spędzić czas - każdą wycieczkę bardzo dobrze wspominam.
A teraz krótko o dzisiejszym dniu.
Wpadliśmy na pomysł popołudniowego wypadu na Górzec. Szampan, herbatka i do domu.
Wiadomo że nie każdy miał na to czas, ale fajnie że przynajmniej sześciu osobom się udało.
Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się, napiliśmy się szampana i wspólnie zakończyliśmy udany rowerowy sezon (rok) 2012.
Po powrocie do Legnicy dokręciłem jeszcze trochę kilometrów, których brakowało mi do ukończenia wyzwania na Strava.com - 500 km w osiem dni. Udało się, co biorąc pod uwagę że był to koniec grudnia (chociaż pogoda bardzo dopisała) bardzo mnie cieszy.
I ostatnie zdjęcie z serii:
Legnickie Pole, miasto
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano:06.01.2013
Km: | 38.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Niestety dzisiaj miałem mało czasu. Rano nie udało mi się wyskoczyć, a później byłem umówiony i udało mi się tylko wyskoczyć do Legnickiego Pola. Po drodze udało mi się spotkać Bożenę, która jechała podobną trasę i wróciliśmy razem do Legnicy. A później sprintem, lekko spóźniony, na spotkanie.
I niestety z tego wszystkiego zapomniałem zrobić zdjęcie Cuba i tym samym będzie jednodniowa przerwa w serii (którą chciałem zrobić od świąt do sylwestra).
I niestety z tego wszystkiego zapomniałem zrobić zdjęcie Cuba i tym samym będzie jednodniowa przerwa w serii (którą chciałem zrobić od świąt do sylwestra).
Stanisławów, Górzec
Sobota, 29 grudnia 2012 | dodano:06.01.2013
Km: | 56.00 | Km teren: | 14.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Miała być szybka rundka, głównie asfaltami, z Łukaszem.
Przez Dunino dojechaliśmy do Sichowa i Łukasz, ku mojemu zdziwieniu, wybrał trasę terenem. Przez pole.
I było bardzo fajnie (jeśli ktoś lubi błoto). Przejazd przez pole, zakończył się rowerami ważącymi o kilka kg więcej, dociążonych przez przylegające do wszystkiego błoto, zmieszane z trawą.
Kilka minut walczyliśmy z błotem za pomocą patyków...
Podjazd pod Stanisławów, terenem przez las nie dostarczył już tylu emocji.
Ze Stanisławowa przez Pomocne dojechaliśmy na Górzec, skąd zjechaliśmy szutrówką do Męcinki.
Na myjni w Legnicy długa kolejka. W pewnym momencie ktoś do nas podchodzi i pyta "Przepraszam, czy mogę Wam zrobić zdjęcie do kroniki myjni, jak tak stoicie w tej kolejce z tymi rowerami?". Pewnie przez "kronikę myjni", miał na myśli, że chciał później pokazywać nasze pokryte błotem rowery kolegom. Ale i tak nie mięliśmy nic przeciwko.
Przez Dunino dojechaliśmy do Sichowa i Łukasz, ku mojemu zdziwieniu, wybrał trasę terenem. Przez pole.
I było bardzo fajnie (jeśli ktoś lubi błoto). Przejazd przez pole, zakończył się rowerami ważącymi o kilka kg więcej, dociążonych przez przylegające do wszystkiego błoto, zmieszane z trawą.
Kilka minut walczyliśmy z błotem za pomocą patyków...
Podjazd pod Stanisławów, terenem przez las nie dostarczył już tylu emocji.
Ze Stanisławowa przez Pomocne dojechaliśmy na Górzec, skąd zjechaliśmy szutrówką do Męcinki.
Na myjni w Legnicy długa kolejka. W pewnym momencie ktoś do nas podchodzi i pyta "Przepraszam, czy mogę Wam zrobić zdjęcie do kroniki myjni, jak tak stoicie w tej kolejce z tymi rowerami?". Pewnie przez "kronikę myjni", miał na myśli, że chciał później pokazywać nasze pokryte błotem rowery kolegom. Ale i tak nie mięliśmy nic przeciwko.
Grobla, Radagost
Piątek, 28 grudnia 2012 | dodano:04.01.2013
Km: | 84.00 | Km teren: | 20.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Tym razem, celem wycieczki, była wieża widokowa, położona na szczycie wzgórza Radagost.
Ponieważ według planu, do przejechania było ok. 80 km, umówiliśmy się o godzinę wcześniej, niż zazwyczaj.
Ok. 09:00 docieram na skrzyżowanie. Chwilę później dojeżdża Ania, a po kilku minutach Bożena. Ale zaraz? Gdzie jest Olek? A Olek śpi. Mój telefon szybko postawił go jednak na nogi i udaje mu się dogonić nas w Męcince.
Podjeżdżamy Górzec szutrami. Wkrótce dołącza do nas także Piotrek.
Na skrzyżowaniu Jawor-Świerzawa-Pomocne, jedziemy prosto, na szutrówkę, którą pędzimy do Siedmicy.
Dojeżdżamy do drogi asfaltowej, którą kawałek się cofamy i wjeżdżamy na zielony szlak do Grobli. Jest nim przyjemna, wąska ścieżka przez las.
Z Grobli wjeżdżamy na czerwony szlak (z Bolkowa do Złotoryi). Na początek przyjemny terenowy podjazd po kamieniach. Później droga przez pole i w końcu dojeżdżamy do wzgórza Radagost, na którym znajduje się będąca celem wycieczki wieża widokowa.
Niestety wokół całego wzniesienia trwa w najlepsze wycinka. Drogi są rozjeżdżone, jest na nich mnóstwo błota, a i drzewa z oznaczeniami ścieżki pod wieżę poznikały...
Prowadzę grupę przez błotnistą drogę. W końcu dostrzegam wieżę, a po chwili wybieram moment, w którym widzę szansę na podjazd na przełaj przez las. Grupa podąża za mną.
Udaje się. Jestem na górze. Po chwili z radością zauważam, że nie tylko mi się ta sztuka udaje. Bożenie także udaje się pokonać podjazd bez zatrzymania.
Czy to naprawdę jest zima? Ale mi to wcale nie przeszkadza.
Robimy przerwę i Bożena częstuje nas dużą Milką z orzechami, którą wiozła przez całą drogę.
Zjeżdżamy z wieży i wracamy na czerwony szlak, którym jedziemy w kierunku Jakuszowej.
Po drodze przeprawa przez strumyk, poprzedzona stromym terenowym zjazdem. Bez większych wątpliwości przejeżdżam go od razu po zjeździe. Udaje się. W sumie dopiero później spostrzegłem, że w sumie miałem 25 cm miejsca, gdybym trafił w duże kamienie, to być może wracałbym w mokrym bucie.
Później przyjemny, wąski zjazd po kamieniach. Koła walczą o przyczepność, a ja dostaję gałęzią po twarzy. I się nie mogę przestać cieszyć po zjeździe.
Gdy byliśmy już w pobliżu Myśliborza (Małe Organy Myśliborskie), miała miejsce pewna niecodzienna sytuacja. Gdy ja, Ania i Olek czekaliśmy już na końcu podjazdu, Piotrek na dole pomagał Bożenie z łańcuchem. I wtedy przez las przebiegło całe stado kóz i zatrzymało się na pobliskim polu.
Bożena z Piotrkiem ruszyli w ich kierunku, a ja ruszyłem porobić zdjęcia.
Gdy sądziliśmy że to już koniec atrakcji, nagle przejechał tuż obok nas wyrwany niczym z westernów kowboj i powitał nas tekstem: "Kurczę! Stado mi nawiało!".
I po kilku chwilach stado ponownie pędziło przez las, a my zjechaliśmy do Myśliborza na herbatkę.
I w sumie na tym można skończyć, bo powrót upłynął nam szybko i przyjemnie na rozmowach o jedzeniu.
Ponieważ według planu, do przejechania było ok. 80 km, umówiliśmy się o godzinę wcześniej, niż zazwyczaj.
Ok. 09:00 docieram na skrzyżowanie. Chwilę później dojeżdża Ania, a po kilku minutach Bożena. Ale zaraz? Gdzie jest Olek? A Olek śpi. Mój telefon szybko postawił go jednak na nogi i udaje mu się dogonić nas w Męcince.
Podjeżdżamy Górzec szutrami. Wkrótce dołącza do nas także Piotrek.
Na skrzyżowaniu Jawor-Świerzawa-Pomocne, jedziemy prosto, na szutrówkę, którą pędzimy do Siedmicy.
Dojeżdżamy do drogi asfaltowej, którą kawałek się cofamy i wjeżdżamy na zielony szlak do Grobli. Jest nim przyjemna, wąska ścieżka przez las.
Z Grobli wjeżdżamy na czerwony szlak (z Bolkowa do Złotoryi). Na początek przyjemny terenowy podjazd po kamieniach. Później droga przez pole i w końcu dojeżdżamy do wzgórza Radagost, na którym znajduje się będąca celem wycieczki wieża widokowa.
Niestety wokół całego wzniesienia trwa w najlepsze wycinka. Drogi są rozjeżdżone, jest na nich mnóstwo błota, a i drzewa z oznaczeniami ścieżki pod wieżę poznikały...
Prowadzę grupę przez błotnistą drogę. W końcu dostrzegam wieżę, a po chwili wybieram moment, w którym widzę szansę na podjazd na przełaj przez las. Grupa podąża za mną.
Udaje się. Jestem na górze. Po chwili z radością zauważam, że nie tylko mi się ta sztuka udaje. Bożenie także udaje się pokonać podjazd bez zatrzymania.
Czy to naprawdę jest zima? Ale mi to wcale nie przeszkadza.
Robimy przerwę i Bożena częstuje nas dużą Milką z orzechami, którą wiozła przez całą drogę.
Zjeżdżamy z wieży i wracamy na czerwony szlak, którym jedziemy w kierunku Jakuszowej.
Po drodze przeprawa przez strumyk, poprzedzona stromym terenowym zjazdem. Bez większych wątpliwości przejeżdżam go od razu po zjeździe. Udaje się. W sumie dopiero później spostrzegłem, że w sumie miałem 25 cm miejsca, gdybym trafił w duże kamienie, to być może wracałbym w mokrym bucie.
Później przyjemny, wąski zjazd po kamieniach. Koła walczą o przyczepność, a ja dostaję gałęzią po twarzy. I się nie mogę przestać cieszyć po zjeździe.
Gdy byliśmy już w pobliżu Myśliborza (Małe Organy Myśliborskie), miała miejsce pewna niecodzienna sytuacja. Gdy ja, Ania i Olek czekaliśmy już na końcu podjazdu, Piotrek na dole pomagał Bożenie z łańcuchem. I wtedy przez las przebiegło całe stado kóz i zatrzymało się na pobliskim polu.
Bożena z Piotrkiem ruszyli w ich kierunku, a ja ruszyłem porobić zdjęcia.
Gdy sądziliśmy że to już koniec atrakcji, nagle przejechał tuż obok nas wyrwany niczym z westernów kowboj i powitał nas tekstem: "Kurczę! Stado mi nawiało!".
I po kilku chwilach stado ponownie pędziło przez las, a my zjechaliśmy do Myśliborza na herbatkę.
I w sumie na tym można skończyć, bo powrót upłynął nam szybko i przyjemnie na rozmowach o jedzeniu.
Górzec, Myślibórz
Czwartek, 27 grudnia 2012 | dodano:01.01.2013
Km: | 83.10 | Km teren: | 15.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Po trzech dniach samotnych wypadów, w końcu jakaś wycieczka w grupie.
Ale dzień nie zaczyna się najlepiej - od razu po przebudzeniu słyszę, że pada deszcz.
Na szczęście zamiast odwołać wycieczkę, czekamy aż przestanie padać i ostatecznie spotykamy się na skrzyżowaniu pół godziny później, niż planowaliśmy.
Dojeżdżam pierwszy, a po chwili melduje się Paweł, Bożena i Ania. Ruszamy. Pod wiatr.
Przez Słup do Męcinki, a dalej szutrowym podjazdem pod Górzec. W sumie wciąż nie byłem zdecydowany co do trasy.
Jeszcze wczoraj miałem dwa plany - szutrówką do Siedmicy i przez Jakuszową do Myśliborza, lub czarnym szlakiem do Wąwozu Myśliborskiego. Na pierwszą opcję było zbyt mało czasu, a w przypadku drugiej, nie chciałem ciągnąć ekipy przez trudny teren, tuż po deszczu.
Przejeżdżamy przez skrzyżowanie Pomocne - Jawor - Świerzawa i wjeżdżamy na szutrówkę, którą po kilku kilometrach dojeżdżamy do niebieskiego szlaku do Myślinowa. Po drodze niespodzianka - na drodze trwają prace budowlane.
Jedyny przejazd, to rozjeżdżona mieszanka gliny z błotem - panowie pracujący przy remoncie oczywiście zachęcają do przejechania właśnie tamtędy - może gdybym pierwszy raz takie coś widział, to bym spróbował ;).
Wybieramy opcję "na przełaj przez las". Panowie wchodzą w kaloszach do rzeczki i pomagają się przedostać dziewczynom na drugą stronę. Miło z ich strony. Jest sporo śmiechu.
Dopiero po chwili dojeżdża do tej samej przeszkody Paweł, który jedzie na rowerze przełajowym. My jesteśmy już po drugiej stronie. Jednak on też nie wybiera opcji przez błoto, trochę szkoda, bo fragment niemal jak na zawodach przełajowych.
Zjeżdżamy z Myślinowa do Myśliborza i robimy przerwę na herbatkę. Miło spędzamy czas (jak zawsze w tym miejscu). Paweł wraca szybciej inną drogą, za to w Chełmcu dołącza do nas Łukasz. Wkrótce dojeżdżamy do Legnicy.
Przed rozstaniem chwila przerwy na pogaduszki.
Ja jadę jeszcze zrobić jakieś ładne zdjęcie z Cubem, aby kontynuować kilkudniową serię. Ostatecznie wracam przez Kunice.
Ale dzień nie zaczyna się najlepiej - od razu po przebudzeniu słyszę, że pada deszcz.
Na szczęście zamiast odwołać wycieczkę, czekamy aż przestanie padać i ostatecznie spotykamy się na skrzyżowaniu pół godziny później, niż planowaliśmy.
Dojeżdżam pierwszy, a po chwili melduje się Paweł, Bożena i Ania. Ruszamy. Pod wiatr.
Przez Słup do Męcinki, a dalej szutrowym podjazdem pod Górzec. W sumie wciąż nie byłem zdecydowany co do trasy.
Jeszcze wczoraj miałem dwa plany - szutrówką do Siedmicy i przez Jakuszową do Myśliborza, lub czarnym szlakiem do Wąwozu Myśliborskiego. Na pierwszą opcję było zbyt mało czasu, a w przypadku drugiej, nie chciałem ciągnąć ekipy przez trudny teren, tuż po deszczu.
Przejeżdżamy przez skrzyżowanie Pomocne - Jawor - Świerzawa i wjeżdżamy na szutrówkę, którą po kilku kilometrach dojeżdżamy do niebieskiego szlaku do Myślinowa. Po drodze niespodzianka - na drodze trwają prace budowlane.
Jedyny przejazd, to rozjeżdżona mieszanka gliny z błotem - panowie pracujący przy remoncie oczywiście zachęcają do przejechania właśnie tamtędy - może gdybym pierwszy raz takie coś widział, to bym spróbował ;).
Wybieramy opcję "na przełaj przez las". Panowie wchodzą w kaloszach do rzeczki i pomagają się przedostać dziewczynom na drugą stronę. Miło z ich strony. Jest sporo śmiechu.
Dopiero po chwili dojeżdża do tej samej przeszkody Paweł, który jedzie na rowerze przełajowym. My jesteśmy już po drugiej stronie. Jednak on też nie wybiera opcji przez błoto, trochę szkoda, bo fragment niemal jak na zawodach przełajowych.
Zjeżdżamy z Myślinowa do Myśliborza i robimy przerwę na herbatkę. Miło spędzamy czas (jak zawsze w tym miejscu). Paweł wraca szybciej inną drogą, za to w Chełmcu dołącza do nas Łukasz. Wkrótce dojeżdżamy do Legnicy.
Przed rozstaniem chwila przerwy na pogaduszki.
Ja jadę jeszcze zrobić jakieś ładne zdjęcie z Cubem, aby kontynuować kilkudniową serię. Ostatecznie wracam przez Kunice.
Górzec
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano:26.12.2012
Km: | 60.27 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 20.66 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Po tym jak mnie wczoraj wiatr wymęczył, ciężko mi było dzisiaj się zmobilizować do wyjścia. Godzina 14:00, a tu 60 km zaplanowane...
W poniedziałek i wtorek nie wjeżdżałem jakoś specjalnie w teren - trochę dużo wody i błota... Ale i tak wczoraj ubłociłem rower i ciuchy na Czartowskiej Skale, także dzisiaj postanowiłem dokończyć dzieła.
Ruszam z nastawieniem rekreacyjnym. Intensywność jazdy - niska. Byleby dojechać do Męcinki, a dalej to jakoś już będzie. W słuchawkach umila mi czas mocno eksperymentalna muzyka.
Dojeżdżam do szutrówki z Męcinki na Górzec i dalej jedzie się już bardzo przyjemnie. Podjazd, pomimo że wolniej niż zazwyczaj, idzie całkiem nieźle. Dojeżdżam do asfaltowej drogi (Górzec - Chełmiec), skręcam w prawo i jadę kawałek pod górę, aby następnie obić w lewo i zjechać błotkiem na dół.
Jadę tak kawałek i niespodzianka - stoją maszyny i powstaje kolejna droga pożarowa. Na szczęście nie pokrywa się z moim zjazdem. Jest już późno, więc nie mam też ochoty nią jechać i sprawdzać dokąd prowadzi.
Trochę ślizgając się na błocie, zjeżdżam na dół.
Planowałem podjechać ponownie pod Górzec czerwonym szlakiem, ale i tutaj trwają prace budowlane i stoją maszyny, przez co nie mogę się przedostać na szlak.
Dojeżdżam do Chełmca i atakuję podjazd drogą asfaltową.
Tymczasem jest już po szesnastej i rozkoszuję się pięknym zachodem słońca.
Kończę podjazd czerwonym szlakiem. Co prawda planowałem zjazd kapliczkami, ale jest już na to za ciemno, zjeżdżam więc szutrówką do Męcinki. Zakładam lampki, czapkę, oraz dodatkową bluzę, a do kieszeni drobną przekąskę.
Powrót do Legnicy upłynął szybko i przyjemnie.
W poniedziałek i wtorek nie wjeżdżałem jakoś specjalnie w teren - trochę dużo wody i błota... Ale i tak wczoraj ubłociłem rower i ciuchy na Czartowskiej Skale, także dzisiaj postanowiłem dokończyć dzieła.
Ruszam z nastawieniem rekreacyjnym. Intensywność jazdy - niska. Byleby dojechać do Męcinki, a dalej to jakoś już będzie. W słuchawkach umila mi czas mocno eksperymentalna muzyka.
Dojeżdżam do szutrówki z Męcinki na Górzec i dalej jedzie się już bardzo przyjemnie. Podjazd, pomimo że wolniej niż zazwyczaj, idzie całkiem nieźle. Dojeżdżam do asfaltowej drogi (Górzec - Chełmiec), skręcam w prawo i jadę kawałek pod górę, aby następnie obić w lewo i zjechać błotkiem na dół.
Jadę tak kawałek i niespodzianka - stoją maszyny i powstaje kolejna droga pożarowa. Na szczęście nie pokrywa się z moim zjazdem. Jest już późno, więc nie mam też ochoty nią jechać i sprawdzać dokąd prowadzi.
Trochę ślizgając się na błocie, zjeżdżam na dół.
Planowałem podjechać ponownie pod Górzec czerwonym szlakiem, ale i tutaj trwają prace budowlane i stoją maszyny, przez co nie mogę się przedostać na szlak.
Dojeżdżam do Chełmca i atakuję podjazd drogą asfaltową.
Tymczasem jest już po szesnastej i rozkoszuję się pięknym zachodem słońca.
Kończę podjazd czerwonym szlakiem. Co prawda planowałem zjazd kapliczkami, ale jest już na to za ciemno, zjeżdżam więc szutrówką do Męcinki. Zakładam lampki, czapkę, oraz dodatkową bluzę, a do kieszeni drobną przekąskę.
Powrót do Legnicy upłynął szybko i przyjemnie.
Czartowska Skała
Wtorek, 25 grudnia 2012 | dodano:25.12.2012
Km: | 65.47 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 02:57 | km/h: | 22.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Ruszyłem około godziny trzynastej. Miałem niewiele ponad trzy godzinki wolne i bez jakiegoś konkretnego planu trasy, ruszyłem w kierunku Stanisławowa.
Pierwsze zaskoczenie na Złotoryjskiej. Jest cieplej niż sądziłem. 13 - 14 stopni. Ściągam jedną bluzę i chowam ją do plecaka. Drugie zaskoczenie nie było już tak miłe - dosyć mocno wiało i przez to kiepsko jechało mi się w pierwszą stronę.
Do Stanisławowa dotarłem mocno zmęczony. Nawet nie podjechałem pod Radiostację, tylko przez Pomocne, dojechałem do drogi Jawor - Świerzawa.
Dawno nie byłem na Czartowskiej Skale, a że widoczność dzisiaj całkiem fajna, w dodatku coraz bliżej do zachodu słońca, to postanowiłem wdrapać się na szczyt i zrobić jakieś zdjęcie.
Powrót do Legnicy przez Myślibórz, Jawor i Warmątowice. Wiało już raczej w plecy, to i wracało się przyjemniej.
Pierwsze zaskoczenie na Złotoryjskiej. Jest cieplej niż sądziłem. 13 - 14 stopni. Ściągam jedną bluzę i chowam ją do plecaka. Drugie zaskoczenie nie było już tak miłe - dosyć mocno wiało i przez to kiepsko jechało mi się w pierwszą stronę.
Do Stanisławowa dotarłem mocno zmęczony. Nawet nie podjechałem pod Radiostację, tylko przez Pomocne, dojechałem do drogi Jawor - Świerzawa.
Dawno nie byłem na Czartowskiej Skale, a że widoczność dzisiaj całkiem fajna, w dodatku coraz bliżej do zachodu słońca, to postanowiłem wdrapać się na szczyt i zrobić jakieś zdjęcie.
Powrót do Legnicy przez Myślibórz, Jawor i Warmątowice. Wiało już raczej w plecy, to i wracało się przyjemniej.
Kunice, Legnickie Pole
Poniedziałek, 24 grudnia 2012 | dodano:24.12.2012
Km: | 41.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 24.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Zabrakło dzisiaj czasu na więcej kilometrów, a szkoda, bo pogada była bardzo przyjemna (jak na zimę).
Najpierw pojechałem na myjnię (nie wiedziałem do której jest dzisiaj czynna). Odczekałem swoje w kolejce i w końcu zmyłem z Cuba mieszankę soli z piaskiem.
Bydgoską dojechałem do Wrocławskiej, a dalej do Kunic.
Jezioro prezentowało się dzisiaj pięknie, z tą delikatną mgiełką, unoszącą się nad taflą lodu.
Dalej przez Koskowice do Legnickiego Pola i tuż po zachodzie słońca, słuchając Matthew Good'a, wróciłem obwodnicą do domu.
Najpierw pojechałem na myjnię (nie wiedziałem do której jest dzisiaj czynna). Odczekałem swoje w kolejce i w końcu zmyłem z Cuba mieszankę soli z piaskiem.
Bydgoską dojechałem do Wrocławskiej, a dalej do Kunic.
Jezioro prezentowało się dzisiaj pięknie, z tą delikatną mgiełką, unoszącą się nad taflą lodu.
Dalej przez Koskowice do Legnickiego Pola i tuż po zachodzie słońca, słuchając Matthew Good'a, wróciłem obwodnicą do domu.
Górzec, Myślibórz
Sobota, 22 grudnia 2012 | dodano:23.12.2012
Km: | 58.95 | Km teren: | 10.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Tydzień temu deszcz pokrzyżował nam plany i weekendowy wypad nie doszedł do skutku. Tym przyjemniej było dziś wsiąść na rower i pomknąć na południe.
Na skrzyżowaniu stawiłem się ja, oraz trzy dzielne rowerzystki, którym nie straszny mróz, wiatr, czy lód.
Właściwie celem ostatnich wycieczek jest jakiś bar po drodze. Tak aby rozgrzać się przed powrotem do domu i miło spędzić zimowe popołudnie.
Tym razem padło na Myślibórz, ale żeby nieco urozmaicić drogę, pojechaliśmy przez Górzec, pokonując szutrowy podjazd.
Ewelina miła tylko trzy godzinki, więc po zakończeniu podjazdu, udała się w drogę powrotną do domu. Wybrała najciekawszy wariant zjazdu, czyli kapliczkami (zielonym szlakiem) do Męcinki.
My tymczasem zjechaliśmy oblodzonym asfaltem do Chełmca. Jazda po lodzie nigdy nie jest przyjemna (a w dodatku łatwo o przewrócenie się, co przydarzyło się Ani w okolicy Słupa). Chciałem część podjazdu przejechać czerwonym szlakiem, ale przegapiliśmy zjazd ;).
Kiedy już sądziłem, że czeka nas 10 minut od gorącej kawy w barze, na przeszkodzie stanęły zalegające warstwy śniegu, na szutrowej drodze z Chełmca, do Myśliborza.
Daliśmy sobie radę, ale przy okazji solidnie zmarzliśmy.
Przyszedł czas na zasłużoną przerwę w barze. Troszeczkę czasu w nim spędziliśmy i gdyby nie konieczność powrotu do domu przed zachodem słońca, posiedzielibyśmy pewnie jeszcze dłużej.
Ogólnie warunki do jazdy tego dnia nie były najlepsze. Mróz, lód, wiatr i brak słońca. W drodze powrotnej przynajmniej wiatr wiał bardziej w plecy.
Ale nie zwracając uwagi na pogodę, był to kolejny udany weekendowy wypad.
Na skrzyżowaniu stawiłem się ja, oraz trzy dzielne rowerzystki, którym nie straszny mróz, wiatr, czy lód.
Właściwie celem ostatnich wycieczek jest jakiś bar po drodze. Tak aby rozgrzać się przed powrotem do domu i miło spędzić zimowe popołudnie.
Tym razem padło na Myślibórz, ale żeby nieco urozmaicić drogę, pojechaliśmy przez Górzec, pokonując szutrowy podjazd.
Ewelina miła tylko trzy godzinki, więc po zakończeniu podjazdu, udała się w drogę powrotną do domu. Wybrała najciekawszy wariant zjazdu, czyli kapliczkami (zielonym szlakiem) do Męcinki.
My tymczasem zjechaliśmy oblodzonym asfaltem do Chełmca. Jazda po lodzie nigdy nie jest przyjemna (a w dodatku łatwo o przewrócenie się, co przydarzyło się Ani w okolicy Słupa). Chciałem część podjazdu przejechać czerwonym szlakiem, ale przegapiliśmy zjazd ;).
Kiedy już sądziłem, że czeka nas 10 minut od gorącej kawy w barze, na przeszkodzie stanęły zalegające warstwy śniegu, na szutrowej drodze z Chełmca, do Myśliborza.
Daliśmy sobie radę, ale przy okazji solidnie zmarzliśmy.
Przyszedł czas na zasłużoną przerwę w barze. Troszeczkę czasu w nim spędziliśmy i gdyby nie konieczność powrotu do domu przed zachodem słońca, posiedzielibyśmy pewnie jeszcze dłużej.
Ogólnie warunki do jazdy tego dnia nie były najlepsze. Mróz, lód, wiatr i brak słońca. W drodze powrotnej przynajmniej wiatr wiał bardziej w plecy.
Ale nie zwracając uwagi na pogodę, był to kolejny udany weekendowy wypad.